Dzień dobry Wam, dzisiaj już znowu słońce, chociaż bardzo się ochłodziło. Ale o przymrozkach nie było mowy, teraz jest u mnie 8 stopni. Zobaczymy, co przyniosą następne dni.
Akl62, zawsze zazdroszczę ludziom, którzy przeżyli takie historie.

Mój króliczek też pewnie by sobie poradził w naturze, jednak nie chciałabym, żeby zupełnie stracił kontakt z nami. Trzeba go jednak czasem kąpać, poddawać szczepieniom, strzyc mu grzywkę, żeby coś widział. Musi być przyzwyczajony do ludzkich rąk. Wczoraj na przykład przycięliśmy mu futerko, bo od latania po trawie zaczęło mu się kołtunić.
Maseczko, mówisz i masz. I co, polało u Ciebie? Ja w każdym razie dmuchałam w chmury, ile wlazło, ale te złośliwe twory lubią zbaczać z drogi. A za słoneczko dziękuję, jest już od rana, ładne, bo świeżo wykąpane.

I dziękuję też za gratulacje. No proszę, trafiłam do elity.
Stokrotko, u Ciebie też już słonecznie? Myślę o tych Twoich budlejach. Może teraz, po deszczach, coś się jednak zazieleni?
Dyshia, masz rację, ale w skali całego ogródka te zniszczenia przez niego powodowane są niemal niezauważalne. Powinien mieć jakiś kojec, ale z drugiej strony ograniczenie mu przestrzeni niezbyt mi się podoba, dość się nasiedzi w klatce zimą. A teraz sam sobie wybiera najlepsze miejsce, w słońcu lub w cieniu, jak sam woli. I głównie żeruje na trawniku, gdzie ma do dyspozycji koniczyny i mniszki.
Celozji nie próbowałam hodować z nasion, ale skoro Ty to robisz, to może spróbuję.

A pąki na piwonii rzeczywiście, co dzień to większe, niebawem zaczną pękać. Już nie mogę się doczekać.
Kogra, też się zdziwiłam tym sreberkiem. Ciągle jestem przecież - czy też czuję się - początkująca na forum, a tu taka niespodzianka. Twoje budleje też zostawisz, żeby obserwować? Czy pozbędziesz się ich? Może niesłusznie, ale mam cichą nadzieję, że przymrozków już nie będzie. Dość tego, mrozy, a kysz, a kysz!
Zeberko, tak, myślałam o tym zagrożeniu, ale akurat nasz dom leży pośrodku dużego osiedla domków jednorodzinnych, leśne szkodniki od lat się tu nie pokazują, ludzie hodują kury, gołębie i króliki zupełnie bezpiecznie. I z powietrza też jakoś nie widać zagrożenia. Największe ptaszysko, jakie się tu pokazuje, to sroka. I sójka, kawałek dalej, na dębach. Oczywiście, to nie daje żadnej pewności na przyszłość, jednak mam nadzieję, że w razie zagrożenia królik sam potrafi się schować w licznych zakamarkach w ogrodzie.
Życzę Wam wszystkim słonecznego dnia.
