Iguś, szypszyniec to zmora raczej róż dzikich, szczególnie takich rosnących w polach.
Nowoczesne róże są bardzo rzadko atakowane.
Różyczka żyje, powoli zbiera się do puszczenia liści
Tej drugiej nie wycinaj za dużo, podjadę latem po kawałek
Alutko, Hocus Pokus ma chyba małą mrozoodporność bo już nie pierwszy raz czytam, że ta róża nie przeżyła zimy.
Agnieszko, jeśli masz taką pogodę, jak ja - chłodną i mokrą to róże się szybko przyjmą.
Miał być The Pilgrim, bo kupiony jako róża angielska bez nazwy. Na początku tak go sklasyfikowałam, po pierwszych kwiatach.
Ale to nie będzie róża angielska, kwiaty utrzymuje ponad 2 tygodnie, do tego nie są tak wypełnione jak Pilgrima i nie pachną.
Joasiu, widziałam kwitnącego Benjamin Britten i dla mnie to bardziej odcienie różu i złota (na awersie).
Nie mam żadnej z tych 4 róż, w ogóle czerwony kolor rzadko pojawia się w moim ogrodzie.
Darcey Bussell wydaje mi się, że ma podobny kolor do Falstaffa czy Szekspira, podchodzący pod fiolet i purpurę. Najbardziej w czerwień wpada Tess of the D'Urbervilles, tak po zdjęciach patrząc..
A L.D. Braithwaite? To jest czerwona róża i kilka osób ja ma, złych opinii o niej nie pamiętam.
Julka, podetnij pędy WC do zdrowego miejsca, najlepiej, żeby te pędy, które zostaną były bez żadnych plam. Mój Winchester to jedna z najlepiej rosnących róż (4 razy przesadzony!), nie wyrzuciłabym go z ogrodu za nic

.
Evuś, szkoda, szkoda, tym bardziej, że dopiero na jesień ją posadziłam
Krysiu, pędy ucina się pod naroślą i pali. To wystarczy.
Z tego co wiem, takie pojedyncze szypszyńce nie czynią w sumie żadnej szkody, gorzej, gdy jest to zmasowany atak.
-- Pn 07 maja 2012 12:23 --
Pora zamknąć ten wątek, chwilowo dostępna jestem w dziale ogrodowym
Ale zaraz tu wrócę, nie opuszczę róż przecież na zbyt długo

.
Do zobaczenia za kilka dni
