blabla pisze:Niestety zachód to problematyczne wystawa. Roślinki lubią się przypalać, a gdy będą cieniowane będą się wyciągać z braku światła. Trudno znaleźć dobre rozwiązanie. Osobiście wolałbym lekko poprzypalane roślinki ale o właściwym pokroju.
Tomku pamiętajmy, że sztuczki których używamy przy uprawie kaktusów w naszej szerokości geograficznej są nienaturalnym sposobem radzenia sobie innymi, odmiennymi warunkami. Musimy pamiętać, że w naturze rośliny, które u nas cieniowane i pięknie zadbane, tak naprawdę w warunkach naturalnych są często, grubo pokryte korkiem, poszarpane, przypalone przez gorące słońce. Osobiście zauważyłem, że wielu hodowców kaktusów (szczególnie tych o sporych gabarytach, np. opuntie tudzież kaktusy kolumnowe, czy sukulenty takie jak aloesy, grubosze, juki) tak realistycznie ukazuje swoje kaktusy, że wygląda to tak jakby żyły w szklarniach, tak jak na swoich stanowiskach naturalnych. Mam tutaj na myśli nie wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych takich jak odrywanie, czy przycinanie zeschłych liści (aloesy, juki), nie dbanie o to czy rośliny członami i cierniami nie nachodzą na siebie, ułamane części pędów nie są zbierane z podłoża wokół rośliny matecznej (często się zdarza, że opadnięte pędy ukorzeniają się same). Oczywiście, spora część kaktusów pokrywa się wtedy bardzo silnie korkiem, widać również blizny po poparzeniach, których to przecież w naturalnym środowisko roślina nie może się pozbyć. Uważam, że (szczególnie u dużych egzemplarzy) wygląda to bardzo efektywnie, oczywiście pod warunkiem, że mamy do dyspozycje szklarnię, którą możemy zaaranżować jako pustynię. Opisane "zjawisko" widziałem u Państwa Hinzów (w jednej z Ich szklarni) oraz u innych czeskich hodowców.