witam niedzielnie, z kawusią

i niestety dziś również nie ma
za mną bardzo parcowite dni , mimo deszczu dzielnie pracowałam, bo przyszła w końcu do mnie paczka i musiałam powsadzać roślinki

zaopatrzyłam się również w kamyczki i wysypałam ścieżkę, rozkopałam ją i dałam oczywiście folię pod spód, żeby mi chwaściory nie rosły
dla przypomnienia tak wyglądała w zeszłym roku
a tak po wczorajszym dniu

nie wiem czy dobrze zrobiłam, nie dając tych dużych kamieni

i rzut z góry
mimio tych deszczów na które psoczyłam, bo miałam tyle planów z których oczywiście mało co wyszło

jestem zadowolona po ogród ożył strasznie, chyba roślinom było potrzeba tego deszczu
tutaj część ogrodu, która wymaga jeszcze zagospodarowania

rabatka z piwoniami i iryskami

i liliowce
forsycja moja kochana,
przetrwała i pięknie rośnie mimo, że jej korzenie również zostały potraktowane łopatą mojego eMa bo biedaczka rośnie właśnie koło tego nieszczęsnego płotu (przewidywany czas skończenia tego płotu EMERYTURA

cały czas pada, mój wykopał wzdłuż domu dziurę, zrobił obudowę na murek, wylał betony i co ? wszystko zalał deszcz

w piątek ze dwie godziny wybieraliśmy z tych dołków deszczówkę butelkami jak idioci, mam tylko nadzieję, że to nie osiądzie, bo się wścieknę jak trzeba będzie na nowo to wylewać. Wczoraj już miał stawiać płotki i nici z tego bo co chwila lało, mi to nie przeszkadzało bo chwaściory wychodziły z ziemi jak z masełka, ale on był wściekły, bo teraz cały tydzień w pracy i guzik zrobi
