Byłam, miałam sporo róż do posadzenia.
Posadziłam tylko siedem, reszta się moczy i czeka na swoją kolej.
Na szczęście włączyli mi wodę, więc posadziłam w błoto.
Na serio.
Muszę jeszcze podsypać ziemią jak błotko opadnie.
Co do kranu to zmieniłam zdanie.
Został przesunięty ze ścieżki "deptanej" wzdłuż róż, bliżej ścieżki jaką w zeszłym roku ułożyłam z puzzli.
Jutro beczka dołączy do kranu
Pomyślałam że taka zmiana będzie lepiej korelowała z projektem zmian układu mojego ogrodu.
No i Pan ujął mnie za serce tym, że Degenhardy, które zdążyłam spisać na straty, czasowo przeniósł, zadołował a one odżyły.

Na trzy, dwa wykazują oznaki życia.
Niestety sporo kilkuletnich a nawet kilkunastoletnich róż postanowiło zastrajkować i nie ma zamiaru ruszać.

Jeszcze poczekam, ale mam już kilka nowych, które nie wiedziałam gdzie posadzić.
Tak więc nie ma tego złego......
Ale miłe niespodzianki też były.
Clematis, który jeszcze niedawno nie dawał oznak życia i spisałam go na straty, odżył.
I w końcu kwitnie mi wiśnia szklanka.

Miałam starą wiśnię, mocno uszkodzoną i pochyloną, podpieraną deską by się nie wywróciła.
Ścięłam ją, ale była obok młoda siewka, która znalazła nową miejscówkę i ona właśnie zakwitła.
Bardzo jestem ciekawa czy będzie miała równie dobre owoce.
Większość żurawek się okociła, ze dwie, trzy nie wykazują oznak życia, ale widać tak miało być.
Hosty szczerzą na mnie swoje kły, miodunki kwitną, prymule, tulipany i narcyzy też, ale widać pogrom jaki nastąpił w cebulowych.
W sumie tylko na hiacynty nie mogę narzekać.
I jeszcze jedno - wyłażą już lilie.
