Ależ mi się zaczął niefajny tydzień! Ach, na razie nie ma co pokazywać, clematisy postawiłam na oknie, bo przyszły tuż przed świętami, wiadomo - Wielki Tydzień - kopać nie wolno. Potem bałam się, że za zimno... a teraz jeszcze gorzej. Nie chciałam aby się zmarnowały, ustawiłam na oknie, pod którym nie mam kaloryfera, temperatura w tym pokoju to jakieś 18 stopni. W zasadzie to trzymają się dzielnie...
ale martwi mnie ten jeden, jeszcze wczoraj był taki jak pozostałe, dziś wracam z pracy a on wygląda tak:
sprawdzałam, ziemia wilgotna, ale woda nie stoi w doniczce - osłonce. Co zrobiłam źle??? Może ktoś podpowie?
Dotarły też roślinki z allegro - kolejna poracha! Strona sprzedawcy z 30 letnim doświadczeniem, po akademii rolniczej, zrobiona świetnie, na fotkach roślinki piękne, dużo informacji na temat miejsca i ilości sadzonek potrzebnych na metr2. Fakt, że chyba dość drogie, ale myślę sobie - za ładne rośliny to warto zapłacić... I mam:
w tej skrzyneczce są roślinki za ponad 200 zł! Przyszły bardzo zmęczone podróżą, uciśnięte, na szczęście listeczki złocieni się wyprostowały, kocimiętka też się podniosła... ale mini nachyłki baby gold... dopiero co wypuszczają z ziemi listki, ale większość jest jakaś brązowa.
Czuję się rozżalona i chyba nic już nie kupię na allegro.
A za to cudo Perovskia (miała być piękna dwuletnia roślina) zapłaciłam 10 zł!

A może ja mam jakieś wygórowane oczekiwania?