Typy zdecydowanie tatinkowe, ale ja lubię mu asystować w czasie "typowania", żeby się uchronić przed potencjalnymi koszmarkami. Zresztą muszę Mu oddać sprawiedliwość, nie raz i nie dwa zaskoczył mnie tak pozytywnie że aż... nie wiedziałam, co powiedzieć.
A azalie są całkiem okejos, mam zresztą taki kawalątek, na którym trenuję moje ciepłe uczucia do wrzosów i spółki, są postępy. One będą tam kapitalnie pasować, kto wie, może nawet zrobi się... ładnie?
Co do zielnika, to rośnie tam santolina, ostrzyżona (w zasadzie: ogolona na skinheada po zimie), lawenda (w zbliżonej formie), macierzanka (szkoda słów) i kłosowiec (tu nie mam zastrzeżeń); wsadziłam dla zabawy żółte i różowe czosneczki i podsiałam rumiankiem. Dodałam troszkę pietruszki. Próbuję wyczarować kilka darmowych bukszpanków. No i przybędzie jeszcze łan ogórecznika, którego wręcz - nie bójmy się tego słowa - KOCHAM! Za miesiąc to już powinno więc przynajmniej odrobinkę lepiej wyglądać:)
A sasankę obrzuciłam jajami, bo ta panienka lubi dietę bogatą wapń. Próbowałam karmić ją jogurtem, ale nie otwierała paszczęki

A że trzeba było posprzątać po Świętach, to...
