Dziewczyny, dziękuję wam wszystkim za te miłe wpisy.

Wasze słowa to niemal miód na moje serce, zwłaszcza po niedzielnym wypadku, bo chyba ten upadek lobelii rozpoczął jakąś czarną serię i w niedzielę wieczorem odkryłam w pokoju dziewczyn rozbitą doniczkę z zamiokulkasem i na domiar złego zamiokulkas miał złamane co najmniej 3 albo 4 górne liście na jednym z dwóch pędów.

Wierzcie, że w pierwszej chwili miałam ochotę podusić te potworki. Oczywiście nie mam winnego, jak to zwykle bywa w takich przypadkach.
Wczoraj od rana zabrałam się za tego nieszczęsnego zamiokulkasa i wtedy okazało się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo miałam gotowe włókno kokosowe do domieszania do podłoża w spadku po lobelii
Uznałam, że nie przeżyję kolejnych tego typu sytuacji i zabrałam wszystkie rośliny z tamtego kwietnika. Całe szczęście, że w przedpokoju jest już w miarę ciepło, bo postawiłam tam szeflery.
sylvi, witaj

fajnie, że się wreszcie odezwałaś

Co do przeskakiwania z tematu na temat, to cóż, ten typ tak ma.
szarotko, jak tylko się da, bo czasu w związku z przygotowaniami do świąt trochę mniej, zajrzę podziwiać poziomki.
oksi, cieszę się, że ci poprawiłam humor.

To, że jakoś te roślinki dają radę, to chyba tylko świadczy o ich woli przeżycia.
Niunia,, jakoś będziesz musiała przeżyć te lobelie. Na szczęście masz całe mnóstwo innych kwiatków na balkon.

Zresztą jak sama pisałaś mogłyby ci one życie uratować, gdybyś np chciała wyskoczyć przez okno.
Co do psa, to mój, a raczej mojego m ma jakiś niepojęty dla mnie wstręt do odkurzacza. Jak tylko zaczynam odkurzać, to rzuca się jak oszalały na szczotkę. W konsekwencji jest przeważnie wyrzucany do przedpokoju.
Najgorzej jest, jak chcę własnie tam odkurzyć, bo to jego królestwo, którego broni dosłownie jak król lew.
Monik, ja dziś chodziłam z listą po sklepie, a i tak musiałam się wracać przez cały sklep po śmietankę.
mniodkowa, najgorsze jest to, ze człowiek mając za sobą tyle złych doświadczeń związanych z grzebaniem, nadal grzebie.
agucha, wyobrażam sobie, co czułaś, gdy ten pęd złamałaś. Ja miałam to samo z eschynantusem, ale musisz obserwować, może gdzieś pod liściem rośnie trzeci, jak to było u mnie.
Ale to szczęście, że można zapisywać kopie robocze, bo ja tego posta na trzy raty pisałam.
Nie wiem, czy jutro uda mi się usiąść przy kompie, bo roboty domowej coraz więcej, tak więc już dziś składam wszystkim najlepsze życzenia Wesołych Świąt Wielkanocnych.
Przepraszam też, że zaniedbałam mnóstwo wątków, ale to z braku czasu, nadrobię po świętach.
