Aguś, to ja pędzę do Twojego wątku popatrzeć na te niegrzeczne eszynantusy
Właśnie z Caroline poopadało mi kilka pąków ale nie przejęłam się tym za bardzo bo ich na nim za dużo nie było

Ale widzę, że wypuszcza od środka młode łodyżki. Będzie dobrze. Właśnie też uważam, że z nimi trzeba jak z jajkiem a jak już się postawi w jedno miejsce to broń Boże nie ruszać bo będzie kaput.
Japhrolepsis jest na etapie produkowania drugiego pączka więc myślę, że zadomowił się już u mnie
Miałam (i jeszcze mam) małą sadzonkę Bell lub Mona Lisy (nie umiem odróżnić) zakupioną na allegro i właśnie z niej poopadały liście, na wszelki wypadek zrobiłam mu kwarantannę i nakryłam go woreczkiem, który mu raczej służy bo pokazuje pomalutku małe łodyżki.
A Specious to najmniej problemowa odmiana...
I jeszcze mam małego twistera, musiałam się przy nim sporo 'nagimnastykować', z 4 łodyżek została 1 która
odpukać zdrowo rośnie pod woreczkiem
Marudziu, jutro "nacieszę" Wasze oczęta tym, co zostało po moich pięknych kalanchoe
