Aniu ...
Lidziu...nie w głowie mi chorowanie , skoro wyniki mnie uspokoiły

( leki i tak muszę brać )...jak taki czas wiosenny i

świeci .
Aguś...no nie do końca , wszak dzisiaj sobota i ...wiesz sama , jak to jest

.
Najpierw sprzątanie domu , obiad , drożdżowy placek z serem w międzyczasie upiekłam i ugotowałam rosół na jutro . Potem wpadłam na chwilkę do ogrodu , bo syn czyścił oczko , wymieniał folię , a potem wlewał wodę . To jeszcze nic - uprzątnął mi wszystkie badyle suche z liliowców i irysów , tudzież z funkii oraz suche liście spomiędzy kamieni

. Jak to zobaczyłam , to

aż oczy przetarłam , czy dobrze widzę - tak się ucieszyłam , że ...no słów brak

. Ja wyzbierałam ... " noski " klonowe i nasiona z jesionów i suche liście na rabatce przylaszczkowo- cyklamenowo-zawilcowej -pierwiosnkowej . Obcięłam pędy ponad dwumetrowej długości z bukietowej , starej pnącej róży , którą muszę wykopać , bo rośnie pod kolkwicją . W przyszłym tygodniu jeszcze dokładne grabienie trawnika . Denerwuje mnie ten trawnik , ale za dużo zachodu ...by zrobić z niego angielski . W miejscu zacienionym , pod magnolią jest mech , tam jest cały dzień cień i wilgoć . Próbowałam zdzierać ten mech , ale to syzyfowa praca ...a ja nie mam na to siły

.
W drugim ogrodzie zaś pełno koniczyny , stokrotek , mleczu ...etc...Sąsiedzi nie zważają na to ,że cały ich ogród jest jedną żółcią ...a jak dojrzeje , to jest przenoszony z wiatrem i mam go pełno u siebie .