Muszę napisać Wam coś o mojej pergoli 7m X 3,3 wysokość 2,5 do 3 - metal.
Fachowiec został nazwany przez nas „wesoły Romek”, przekładał chyba z 5 razy termin wykonania, no, ale w końcu umówił się na piątek. Jedziemy na działkę przed nami autobus i wlecze się niemiłosiernie, to my cali w nerwach, że spóźnimy się na montaż.Autobus skręca a naszym oczom ukazuje się widok naszej pergoli, położonej na polonezie tracku po bokach powiązane takie kolorowe szmaty bo wystawało i jeszcze dwóch facetów podtrzymujących z tyłu - na piechotę . Zaraz skojarzyło mi się z konduktem żałobnym, bo za nami sznur samochodów się wlecze. Głupio nam się zrobiło strasznie, wszyscy znają naszego Wesołego Romka (on tam ma swoja kuźnie jak to mówi), no nas tez znają. Przy każdej bramie dzień dobry.
I tak dojechaliśmy na działkę, od jego kuźni to z 3 km jak nic, trochę asfaltu a z 1,5 km droga gruntowa, buja jak diabli.
Na działce wszyscy pomagaliśmy przenieść tą konstrukcje w odpowiednie miejsce, Wesoły Romek mierzył bardzo dokładnie – tego nie można mu zarzucić, ustawiał, odstawiał i znowu mierzył. Pospawali do pionowych podpór ale trwało to cały dzień, trzeba było przymocować jeszcze do budynku, bo nasz Romek dla bezpieczeństwa tak radził.
I wiecie co myślałam, że to się nie wygnie , a wygięło się w łuk mimo solidnej konstrukcji i wzmocnień poprzecznych, którym byłam przeciwna. Dobrze,ze posłuchałam mojego fachowca Wesołego Romka (bardzo miły facet, troche taki postrzelony ale uprzejmy do bólu
