
Nie mogę się zdecydować, który z krzewów wybrać do posadzenia przy tarasie, a właściwie tuż przy schodkach na ten taras prowadzących. Strona jest pięknie wystawiona na zachód, po lewej stronie schodów chcę posadzić małe drzewko owocowe, a po prawej stronie schodów (żeby nie było zbyt symetrycznie) jakiś krzew. Czyli po obu stronach schodów mam miejsce dla roślin, które niby nie będą się stykać, ale powinny się w jakiś sposób dopełniać.
Chciałabym, żeby to był krzew liściasty, swojski, piękny i praktyczny, to znaczy taki, który nie wymarznie po pierwszej zimie i będzie dawał dużo przyjemności z - pokroju, liści, widoku i zapachu kwiatów, chętnie jadalnych owoców, jeśli nie dla mnie, to chociaż dla ptaków.
To "drzewko" na lewą stronę schodków to tez może być krzew. W grę wchodzi dereń jadalny, czeremcha, głóg, świdośliwa, jakaś wiśnia albo ałycza z purpurowymi liśćmi, albo sama już nie wiem co. Raczej nie jabłonka czy gruszka, a na pewno nie morelki itp. Pyszne, ale za delikatne. Równie piękne, choć nieco mniej praktyczne są pięciorniki, ogniki, krzewuszki, porzeczki krwiste, różne jaśminowce, małe lilaki i żylistki, aż szkoda, że nie dają się zjeść

A więc miotam się wybierając nie za duże drzewko i krzew do kompletu, kto mi pomoże i doradzi? Wiem, że muszę wybrać sama, już odrzuciłam leszczynę (lubią ją kleszcze), wszystkie cieniolubne hortensje, mahonie, oczary i jagody kamczackie (będą w innym miejscu, pod drzewami), lilak i kalina już rosną ładnych kilka metrów dalej, a w drugą stronę patrząc róża pomarszczona i kilka pigwowców. A przy wejściu na taras, w popołudniowym słońcu - pusto. Do tej pory rosły tu werbeny, ale aż się prosi posadzić coś większego. Ale co???