Marzenko, u mnie nie ma śniegu ani wody, na szczęście. Jedynie pozimowy bałagan, za który zaraz się zabieram
Gosiu, Lidziu, zbiegły mi się różne uroczystości rodzinne, ale już PO, znowu mogę leniuchować i oglądać Wasze piękne kwiatki i ogrody.
Justynko, cieszę się, że moje kotki podobają Ci się, ale tak poważnie, marcowe gody rzeczywiście już niebawem. Idę oglądać kawalerów
Cyganku, w Twoim ogrodzie poczułam się jak u siebie, dużo, dużo kwiatów, te same wiklinowe foteliki, taki sam ptaszek ceramiczny. Ale w warzywniaku to mnie zupełnie zostawiłaś w tyle, nie mam żadnych szans! Tyle upraw i z sukcesem, podziwiam. I jeszcze, na żużlu byłam jako dziecko w Toruniu z wujkiem. Na zawsze zapamiętałam ten specyficzny zapach, nie było tak kolorowo i widowiskowo, jak pewnie jest dzisiaj, ale zapamiętałam, że to bardzo męski sport
