Lucynka, To tak jak ja... od urodzenia działkowiczka. Mama mi opowiadała że postawiła mnie kiedyś pod drzewkiem młodziutkim (wiśnią) a na drzewku były dwie wisienki dojrzewające i ja leżałam sobie w wózeczku i je obserwowałam. Przyszła mama i sobie skubnęła z drzewka... a potem się dziwiła że strasznie płakałam. Jak troszkę podrosłam to nie chciałam wracać do domu, wchodziłam do łóżeczka w altance, przykrywałam się kocem i zasypiałam tak bardzo chciałam zostawać na działce na noc... Wszyscy sąsiedzi przynosili mi pierwsze zbiory truskawek, malin, poziomek - bo to dla małej ogrodniczki

Miałam własną grządkę o którą musiałam dbać, własne warzywka i kwiatki mimo iż obok rodzice mieli dwie grządki marchwi ja miałam jeden rządek swój ;)
I pewnie dlatego pozostała mi miłość do ogrodu.
Edi13, rosną nam małe pomocnice. Potem będzie kto miał dbać o ogród jak zabraknie nam sił.