Nie masz pojęcia Justynko jak bardzo się cieszę, że to nie guz, wyobrażam sobie co przeżywałaś, tę niepewność, obawę i strach, wiem coś na ten temat, gdyż w zeszłym roku miałam taką diagnozę, że dziś powinno mnie już nie być, na szczęście kolejne badania krok po kroku wykluczyły raka brr, ale 11 kwietnia znów idę do szpitala (na 1 dzień na badania profilaktyczne), dziś jednak już tak się nie boję jak wówczas, później jeszcze straciłam moją kochaną sunię (mówią, że nieszczęścia chodzą parami) więc tamta wiosna była dla mnie koszmarem. Staram się jednak o tym nie mysleć, dziś żyję kolejnym dniem i nadchodzącą wiosną, mając nadzieję, że będzie zupełnia inna jak ubiegłoroczna, a teraz jeszcze Gardenią (na którą idę w sobotę

). Co do króliczka, to miałam identycznego, był oswojony, reagował na imię i lubił pieszczoty, chociaż świnki morskie ,przynajmniej z moich doświadczeń są bardziej inteligentne. Zwierzęta tak jak ludzie mają różne charaktery więc trudno powiedzieć, dużo zależy też od tego w jakim jest wieku i czy był oswajany. Uff, ale sie rozpisałam.
pozdrawiam
Ilona