Witam roztopowo.
Śnieg się topi ale mroczno, więc nic jakoś się nie chce robić.
Ale głowa pełna planów .......
Tylko czy sił starczy, żeby to wszystko w czyn wprowadzić.
Też tak macie ?
Reniu - no nie powiem, pracy trochę jest.
Zwłaszcza latem podlewania.
Ale za to jaka przyjemność kiedy za oknami deszcz i zimno a na balkoniku ciepło, kolorowo i pachnąco.
Można wtedy usiąść z kawką i podumać.
Lidziu - to prawda.
Jeszcze w styczniu kwitły w najlepsze.
Skosiły je dopiero ostre mrozy.
Wzięłam do domu donice i na razie żyją.
Muszę tylko oberwać pożółknięte liście i jak tylko się ociepli pójdą na rabaty w ogrodzie.
Marzenko - został powiększony i ma teraz jakieś 16 m2.
Ale latem jest tam i tak ciasno, kiedy wszystko kwitnie.
Wody owszem, potrzeba sporo, ale coś za coś.
Dorotko - jednak coś kupiłam, wiec nie do końca ona taka silna jeśli chodzi o ogrodnicze sklepy.
A katalogi.......ćwiczę i to ostro.
Na razie się udaje, ale jak długo......

.....wiesz, nie zawsze się udaje.
Parapety jak widzisz pełne a tyle jeszcze do wysiania.
Co do liliowców to już sama nie wiem kto kogo zaraża.
Aguś - trochę to jeszcze potrwa, ale już niedługo.
Zmiany muszą być, żeby mi się nie opatrzył.
Edytko - to prawda.
Można oczopląsu dostać od tych wszystkich kolorów i rozmaitości.
Ogrodniczego zazdroszczę i współczuję jednocześnie......drenaż kieszeniowy zapewniony.
Miło, że wpadłaś.
Te lilie tak kwitły na balkonie w pażdzierniku.
Zapach rozchodził się po całym domu, który o tej porze robił wrażenie że jest jeszcze lato.
Tak więc dla mnie ta pora wydłużyła się o kilka miesięcy.
Balkon zapadł w sen zimowy dopiero z nastaniem tęgich mrozów.
