Witaj
Tajko 
dziękuję

.
Jagódko nasza działka wąska, a od południa graniczy z lasem, na skraju którego rosły dzikie: dereń świdwa - ze swoimi pięknymi czarnymi gronkami, trzmielina brodawkowata - żabie oczka i bez czarny. Sąsiad po prostu posprzątał miedzę.

Te krzewy tworzyły naturalne, zielone tło dla moich nasadzeń.
Kiedyś ten las był gęsty i pełen starych drzew jak puszcza. Dziś, pomimo że to teren Kazimierskiego Parku Krajobrazowego ludzie tną wszystko co można sprzedać lub spalić.
Mój las jest coraz bardziej "koronkowy" przez co wiele stanowisk roślin chronionych lub zwyczajnie pięknych ginie w pokrzywach i innym ekspansywnym zielsku.
Reniu muszę jechać około 50 kilometrów. Niby to nie tak daleko, ale ja pracuję w soboty i dlatego mam bardzo mało czasu na ogarnięcie wszystkiego. Nigdy nie udaje mi się dokończyć pracy i najczęściej zostawiam tacie listę najpilniejszych prac. Robię jednak to z wielką niechęcią, bo po pierwsze nie chcę mu dokładać obowiązków, po drugie zdarza mu się niechcący wykosić jakąś drogocenną hostkę, lub przekopać stopowce...

Najważniejsze ,że kocha swój-mój ogród i jest z niego dumny. Z resztą kto by nadążył za moim upychaniem. Z powodu braku czasu większość rabat jest wręcz upchana sadzonkami, których nie zdążyłam zagospodarować. Niektóre zadołowane w doniczkach jak biedny 'Zebrinus', który przeżył tak trzy lata!

...gdyby nie krecik rósłby tak dalej.
... i jeszcze trochę mojego kwietnia... już nie długo

dotrwamy!
