Kasiu, cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Twój powojnik Rooguchi zacznie mi się chyba niedługo śnić, ale nie jestem odosobniona w zachwycie
Elżbietko, wszystkie bałwanki są wdzięczne za właściwe podejście i zrozumienie ich funkcji w sezonie zimowym. Ten bałwanek żył-był bardzo krótko i zostanie już wyłącznie na fotografii. Mój pies nie wykazał żadnego zainteresowania dziwnym przybyszem do czasu, kiedy wróciliśmy do domu. Najpierw szybko zniknął nos z marchwi, potem głowa, a na koniec na pozostałej części po całej długości zostały ślady łap. Ale dzięki temu jest już pomysł na następnego, dużo większego :P
Marzenko, dzięki, koty i ja

Wybierasz się na Gardenię?