Słuchajcie-ja od lat tak wysiewam i od lat sadzę pomidory koła 10 maja do gruntu.Nie okrywam ich i radzą sobie-nie biegam na działke i szaleje zaplatana we włókniny,a sadzonki mam bardzo ładne-zwykle do gruntu jak sadzę to mają pierwsze kwiatki już w pąkach.Moi sąsiedzi działkowi też to praktykują i nic się nie dzieje.Także u każdego jest to inny termin o 10-20 dni,u mnie jest to 1 marzec-a skoro to się sprawdza to czemu miałabym zmieniać?
Marzenka79 pisze:Tak że u każdego jest to inny termin o 10-20 dni,u mnie jest to 1 marzec-a skoro to się sprawdza to czemu miałabym zmieniać?
Może u Ciebie jest inny, bardziej oceaniczny klimat, ale powszechnie się uważa, że najwczesniejszy odpowiedny termin do sadzenia pomidorów do gruntu i nieogrzewanego foliaka to 15. maja, ale każdy niech robi według własnego uznania.
Jaki oceaniczny?We Włocławku???Kilka lat temu byłam na pchlim targu 11 maja-kupiłam kilka sadzonek pomidorów i posadziłam do gruntu,nic im się nie stało.15 maja wysadziłam swojej roboty sadzoneczki i też nic,tak wiec od kilku lat sadzę pomidorki ok 10.rozumiem,ze u kogoś może to się nie sprawdzić,sąsiadka z działki do tunelu sadzi na początku kwietnia,gruntowe sadzi w tym terminie co ja-nic nam nie marżnie
Ja przeważnie sadzę bliżej 20 maja, a niekiedy później. U mnie jest dość surowy klimat i zdarzają się niespodzianki..
Ja napisałem o terminach które mam sprawdzone na własnej skórze, Ty również. Niezdecydowani będą musieli coś wybrać
Ja rozsadę pomidorów do nieogrzewanego tunelu robię nie wcześniej niż w początkach marca bo niestety nie jestem w stanie przewidzieć jaki będzie początek maja i wolę nie ryzykować. W zeszłym roku w majowy weekend było u mnie tak
Mam działkę na obrzeżach Warszawy. Kilka lat temu to na zimną Zośkę był taki mróz, że jak twierdził sąsiad w balii z wodą była tafla lodu ;:78 . W namiociku foliowym miałam już wsadzoną paprykę i u tej co była bliżej ścian, podmarzła część listków. Musiało być co najmniej -5 st. Dla tego sadzę zawsze po 15 maja a i to sprawdzam bardzo dokładnie prognozy. Inna jest sytuacja, jak ktoś ma posadzone przy domu, to można ryzykować i w razie czego biegać i okrywać. Poza tym takie przechłodzone pomidory, nawet jak nie zmarzną, potrzebują co najmniej kilka dni, żeby się zregenerować .
chudziak pisze:Ja rozsadę pomidorów do nieogrzewanego tunelu robię nie wcześniej niż w początkach marca bo niestety nie jestem w stanie przewidzieć jaki będzie początek maja
jode22 pisze: Dla tego sadzę zawsze po 15 maja a i to sprawdzam bardzo dokładnie prognozy.
To pocieszające, że między Odrą a Bugiem nie brak ludzi rozważnych.
Zostałem zmobilizowany do pokazania mojej metody ,,na żywo". Załączam fotkę. Jedno nasionko P20 Blue wysiane do kubeczka po jogurcie (po prawej). Po ok. 7 tyg. czubek został obcięty i wsadzony do doniczki po lewej stronie. Po tygodniu korzonki już przerosły doniczkę od dołu. To, co pozostało w kubeczku po jogurcie - po ok. tygodniu wypuściło od razu 4 wilki (widoczne na zdjęciu). Wilki posłużą do wykonania kolejnych kilku sadzonek. Ale co można zauważyć na zdjęciach - wilki są mocne, grube. W ten oto sposób z jednego nasiona uzyskać mogę sporą ilość roślin.
Obcinam czubek, gdy roślina ma 25-30 cm. Wsadzam do nowej doniczki do samego dna, najprościej wbić delikatnie w wypełnioną doniczkę a potem dopiero ubić i podlać. Zaś to co pozostaje - staram się by miało 2-3 międzywęźla. Z każdego po tygodniu, do dwóch wyrasta nowy pęd, który po następnych 2-3 tygodniach będzie mógł zostać kolejną sadzonką. Rozumiem że narażam się teraz sprzedawcom nasion. Dodatkowo - 2 ulubione odmiany z zeszłego roku przechowałem w domu przez zimę, w ten sam sposób - likwidując uprawę np. w listopadzie wystarczy zrobić tę operację 2-3 razy z każdym pomidorkiem. W ten sposób w ogóle nasiona nie są potrzebne.
W sierpniu ogławiam, więc raczej nie czubek. Zawsze jakiś wilk się znajdzie by go ukorzenić w listopadzie. Koniec grudnia - robi się wybujały, obcinam czubek i ukorzeniam, a stery pęd z ziemią wyrzucam. Jak wyrośnie, powtarzam operację. Dopiero od lutego mnożę sadzonki. Nigdy nie użyłem ukorzeniacza, i nigdy nie straciłem ani jednego pędu. Wszystkie zawsze się ukorzeniły. Kto chciałby zastosować tę metodę po raz pierwszy - polecam wysiew po jednym nasionku już teraz, dziś. Jeśli okaże się że na skutek albo zgorzeli, albo pustego nasionka - nie wzejdzie - jest jeszcze dość czasu by to nadrobić. Mam jeszcze jedną, własną obserwację nt. zgorzeli siewek. W zeszłym roku część mi padła. W tym roku żadna. Zauważyłem że zgorzel występuje tam, gdzie siewka wychodzi nad ziemię razem z okrywą nasionka. Jeśli wyjdzie bez (czyli zgubi pod ziemią) to zgorzel nie występuje. By temu zaradzić sieję nasionka nieco głębiej, by podczas przebijania się do powierzchni mogły zgubić okrywę nasionka. W zeszłym roku utraciłem nieco siewek, w tym roku ani jednej.