Jak mówiłam, od dwóch lat mam mozliwość obserwowania koników, które chodzą po padoku jakieś 100m od moich okien. Często bywam też u nich, bo jestem
zaprzyjaźniona z ich właścicielem. Są tam trzy konie : klacz Delicja i dwa młode koniki, Hibcio (Sahib) i Danuś (Duncan). W ubiegłym roku wydarzyło się
nieszczęście i Hibcio został sierotą. Strasznie rozpaczał. Przez trzy dni słychać było jego rozdzierający płacz. Ucichł, dopiero, kiedy ochrypł. I jakoś w tym
czasie zajrzałam tam. Weszłyśmy z żoną właściciela do stajenki w której stał Hibcio, głaskałysmy go i chwilę rozmawiałyśmy. Kiedy wychodziłysmy stamtąd,
Hibcio zarżał bardzo żałośnie, jakby nas chciał zatrzymać. Wtedy Danuś chodzący z Delicją po padoku, odwrócił nagle głowę, zarżał i pędem pobiegł do stajenki.
Stanął koło Hibcia i zaczął delikatnie trącać go łebkiem i ocierać się, jakby chciał powiedzieć : nie płacz, jestem przy Tobie. Ta niezwykle wzruszająca scena
pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Danuś zaś, podbił moje serce bez reszty! To niezwykły konik : łobuz i rozrabiaka o bardzo dobrym serduszku. Jak widać
z tej króciutkiej opowiastki, koniki mają i potrafia okazywać najszlachetniejsze uczucia. Nie tylko zresztą koniki ;)
A oto Danuś :
i Hibcio z Danusiem w tle
Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników zwierząt:)