Agusiu 
mój syn, w wakacje, dużo jeździ rowerem i pod koniec września, kiedy miał wyjechać na studia, miał wypadek. Na drodze szybkiego ruch jechał za samochodem ciężarowym, w momencie jakiś samochód wyjechał z bocznej ulicy i ciężarowy musiał nagle hamować, mój synuś też, tylko za mocno nacisnął przedni hamulec i wyleciał w powietrze, na ciężarowego i na betonową jezdnię.
Jak to wspominam, to ciśnienie mi skacze, mogło go już nie być na tym świeci.
Skończyło się na szczęście, potłuczeniem barku, kolana i złamaniem lewej ręki, a wyjazd do Krakowa opóźnił się tylko o tydzień.
Gdzieś tam u Góry dobre duszyczki nad nami czuwają
