
W grudniu, styczniu, rośliny są w okresie spoczynku bezwzględnego. Znaczy to tyle, że nawet jeśli jest ciepło nie ruszą. Ot, gałąź forsycji przyniesiona teraz do wazonu nie zakwitnie. Spoczynek ten jest spowodowany krótkim dniem.
Po połowie stycznia i w lutym (różnie u różnych roślin) spoczynek ten ustępuje. Dalej jest spoczynek względny- spowodowany niską temperaturą. I wtedy to okresy ocieplenia mogą spowodować wybudzenie rośliny i krążenie soków. A dalej- nawet niewielki mróz może drzewa "załatwić". Tak już było. Nie chce mi się grzebać... jakieś piętnaście lat temu szlag trafił większość polskich sadów. W lutym było cały miesiąc bezmroźnie, do +16. Tak do 10 III, kiedy to napłynęło arktyczne powietrze. Było tylko -10...
a wymarzły całkowicie orzechy, czereśnie, grusze w większości a i sady jabłoniowe w 80 %.
Teraz większym zagrożeniem są choroby grzybowe. Osłony mokre, ciepło, pod osłoną tym bardziej i nie wysycha, bo bez przewiewu. Warunki wprost wymarzone do rozwoju wszelakich grzybów. Wprost idealne. Ja bym zdjął. Czym prędzej. I martwił się o okrycie jeśli rzeczywiście temperatura na dłużej spadnie. Długoterminowe prognozy zimy nie wróżą, przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie.