Sezon ogrodniczy 2011 już dawno zakończony. Dziś przyszedł czas na podsumowanie.
Tego roku udało mi się dotrzymać postanowienia, nie było szaleństwa zakupowego. Nowe roślinki, które posadziłam w ogrodzie to były bardzo przemyślane, zaplanowane zakupy. A w poprzednich latach górowało bezmyśle roślinne szaleństwo. Po trzech latach grzebania w marnej ziemii, okazało się, że nie wszystkie roślinki chcą u mnie rosnąć, zostały te najbardziej odporne, które również mają wiele uroku. Ten rok był bardzo nieudany dla moich tulipanów, mało kwitnących dużo liści, co szlachetniejsze cebulki ( otrzymałam je od kuzynki z Holandii ) po zeszłym paskudnym lecie zgniły, pomimo zaprawiania.
Rabatki tego roku zostały uporządkowane, część roślin poprzesadzane w inne miejsce, udało mi się dokończyć rabatkę przy płocie. Teraz jest iglasto, różanie, wrzosowa. Powstały trzy nowe rabatki z krzewami ozdobnymi, większość posadzonych tam krzewów to moje własnoręczne ukorzenianie. Na ładne efekty zapewne przyjdzie mi czekać kilka lat, ale radość już teraz ogromna, bo mi się udało i zostało trochę kaski w portfelu, którą wykorzystaliśmy na zakup drzewa. Mąż wykonał mi kratki. Tego roku bardzo widoczna była praca moich chłopców, studnia nabrała lepszego wyglądu, róże okrywowe dostały ładny płotek, powstało kilka kratek i pergola, mąż wymurował miejsce na ognisko, a najważniejsza inwestycje to zmiana ogrodzenia. W końcu wzdłuż najdłuższego boku działki zrobiłam porządek z nasadzeniami.
W warzywniku również większość moich prac obróciło się w sukces. W czerwcu zaczęłam zbierać koszami truskawki, póżniej sukcesywnie ogórki, pomidory, paprykę - hurtowe ilości

( których dużo rozdawałam), fasolkę szparagową, ziemniaczki i wiele innych warzyw, które spożywamy do dziś. Jedynie nie udają mi się buraczki, teraz jestem pewna, że na 100% ziemia im nie pasuje.
Mam pewne plany na przyszły sezon w związku z warzywnikiem, oby się udały.
Pracy było wiele, ciagłe odchwaszczanie dawało popalić, z jednej strony się skończyło, a już z drugiej trzeba było zaczynać od nowa. Brak deszczu od sierpnia bardzo szkodził roślinkom. Właśnie cały czas myślimy jak ułatwić sobie podlewanie, abym nie musiała nosić ciężkich wiader i konewek.
Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie znajdę w końcu czas aby spokojnie usiąść i nacieszyć się widokiem moich rabatek
Warto było harować trzy lata, aby chwastowisko nabrało lepszego wyglądu, cieszy to nie tylko mnie, ale również wzbudza zainteresowanie innych, często widzę ciekawskie oczka

spoglądające na mój ogród. Słyszę miłe słowa, chętnych obdarowuję sadzonkami. wiem, że doceniono moją pracę, chociaż na początku patrzono na mnie z powątpiewaniem

i z zaciekawianiem co ja robię. Dziś wiem, że się udało

zostałam przez miejscowych zaakceptowana.
Myślę, że i przyszły sezon będzie udany. Przy pomocy mojej Pumy, która będzie z góry patrzyła na moje poczynania na pewno się uda
Następny wątek zapewne otworzę po Nowym Roku, teraz będę chodziła i cichaczem zwiedzała Wasze piękne ogrody. Z forum nie znikam, przecież tu tylu cudownych mam znajomych
