Ja w ogóle podziwiam za tą cierpliwość do fiołków. Moja jest już na wyczerpaniu i coraz częściej myślę o zwolnieniu miejsca na rzecz innych kwiatów... Listki od miesiąca stoją pod folią i nadal nie widzę nawet nadziei na sadzoneczki (nie wspomnę o tym, że połowa zgniła

) a dorosłe fiołki nie chcą w ogóle kwitnąć. Zachciało mi się kwitnących kwiatków, teraz się zastanawiam czy nie wolałabym ozdobnych z liści, przynajmniej nie trzeba wyczekiwać, czy zakwitną... Desperacja przeze mnie przemawia, wiem. Jestem w stanie zrozumieć, że każdy kwiatek może spotkać katastrofa, ale we fiołkowej dziedzinie wyjątkowo nie mam powodzenia...