
Funkia - kiedy pojawia się na wiosnę
tak, raczej sie zmarnują. Moja Gunther's Prize w tamtym roku całkowicie padła. W maju przyszedł w nocy ośmiostopniowy mróz- roślina? Dosłownie masło, przyklejone do ziemi. I ..odrosła za kilka tygodni, jeszcze ładniejsza. Dlatego przestałem się o nie martwic, toż to rośliny rodem z Dalekiego Wschodu, pojawiły sie w Mandżurii i "szły" w stronę Kamczatki i Sachalinu, potem na Kuryle, potem do Japonii, nie z takimi mrozami sobie radzą:)
Witajcie,
zachęcona Waszymi fotkami, zrobiłam właśnie obchód ogrodu - brrrr! Jak to możliwe, że Wasze już takie duże, a moje pod Wrocławiem nie wyściubiły jeszcze ani dziubulka? Czyżby zapamiętały ubiegły rok, kiedy to w maju zmarzły wszystkie! Później oczywiście pięknie odbiły.
Czy pomne przykrych doświadczeń zrobiły się ostrożne? Dodam, że kwitną już pierwsze tulipany i narcyzy.
Pozdrawiam Wszystkich
zachęcona Waszymi fotkami, zrobiłam właśnie obchód ogrodu - brrrr! Jak to możliwe, że Wasze już takie duże, a moje pod Wrocławiem nie wyściubiły jeszcze ani dziubulka? Czyżby zapamiętały ubiegły rok, kiedy to w maju zmarzły wszystkie! Później oczywiście pięknie odbiły.
Czy pomne przykrych doświadczeń zrobiły się ostrożne? Dodam, że kwitną już pierwsze tulipany i narcyzy.
Pozdrawiam Wszystkich
- raistand
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2389
- Od: 18 mar 2007, o 20:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Opole
Ciągniemy wątek dalej... ;)
W ub. roku posadziłem trzy hosty w donicach. Niestety do problemu zimowania podszedłem trochę bez zastanowienia. W grudniu wstawiłem donice do właściwie nieogrzewanego garażu i tam sobie stały. Jaka była zima wszyscy wiemy. Efekt był taki że mimo wszystko garaż był dość ciepły i teraz martwię się o te zimujące hosty. Jedna z nich już rośnie (OK). Jedna nie daje znaku życia (to mnie martwi) A ostatnia wypuściła kiełek, ale taki malutki, cieniutki, bardzo chimeryczny
. Obawiam się, że zostały trochę przesuszone zimą.
Ma ktoś z was podobne doświadczenia?
W ub. roku posadziłem trzy hosty w donicach. Niestety do problemu zimowania podszedłem trochę bez zastanowienia. W grudniu wstawiłem donice do właściwie nieogrzewanego garażu i tam sobie stały. Jaka była zima wszyscy wiemy. Efekt był taki że mimo wszystko garaż był dość ciepły i teraz martwię się o te zimujące hosty. Jedna z nich już rośnie (OK). Jedna nie daje znaku życia (to mnie martwi) A ostatnia wypuściła kiełek, ale taki malutki, cieniutki, bardzo chimeryczny

Ma ktoś z was podobne doświadczenia?
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Ma, ma i to pewnie wiele osób 
Rośliny nawet zimowane, śpiąc w chłodnych pomieszczeniach, muszą mieć odrobinę wilgoci w gruncie.
Wczoraj, wobec mrozów, zabrałam swoją nową, doniczkową lancetolistną do domu, podlałam i...ma już 1,5 cm
A do doniczki trafiają wszystkie kłacza, kupione z ciepłych marketów, bo kłacza już są zwykle przebudzone, a sadzenie ich w lodowatą ziemię, to..niezbyt szczęsliwy pomysł. Więc w doniczkach poczekają na prawdziwą wiosnę 
Radziałbym spróbować z tym korzonkiem, który zasnął na amen. Podlać oszczędnie i poczekać...za miesiąc będzie pora na budzenie.

Rośliny nawet zimowane, śpiąc w chłodnych pomieszczeniach, muszą mieć odrobinę wilgoci w gruncie.
Wczoraj, wobec mrozów, zabrałam swoją nową, doniczkową lancetolistną do domu, podlałam i...ma już 1,5 cm


Radziałbym spróbować z tym korzonkiem, który zasnął na amen. Podlać oszczędnie i poczekać...za miesiąc będzie pora na budzenie.