Witam wszystkich
Zacznę może od początku... Forum zaczęłam przeglądać, gdyż jestem szczęśliwą posiadaczką róży pustyni... ponieważ nigdy nie miałam zbyt dobrej ręki do kwiatków postanowiłam wiosną tego roku kupić gotową roślinkę i postarać się zaopiekować nią jak najlepiej... i tfu tfu póki co rośnie pięknie. Nawet latem chciała zakwitnąć jednak z niewiadomych dla mnie przyczyn rozinięty jedyny pąk kwiatowy po prostu pewnego dnia odpadł. Na forum natrafiłam szukając porad dotyczących pielęgniacji tej pięknej rośliny. Wskazówek kiedy przyciąć, przesadzić, jak podlewać itp. Z każdą jednak przeczytaną stroną nachodziła mnie coraz większa ochota na spróbowanie wyhodowania własnej roślinki. I tak jakiś czas temu zakupiłam na allegro nasionka. Pomimo, że pora roku niezbyt odpowiednia postanowiłam zaryzykować i połowę z nich zasiać. Ogólem kupiłam "aż" 18 nasion w 3 odmianach. 6 z nich póki co użyłam. 3 według porad z forum wylądowały między namoczonymi ręcznikami a 3 kolejne do wody a po około 20 godzinach do przygotowanej ziemi (tak radził sprzedawca, z tym, że moczenie miało trwać 6 godzin). Na chwilę obecną z tych pierwszych dwa zaczynają pękać i kiełkować (3 ogólnie było jakieś małe i mizerne więc chyba z niego nic nie będzie, ale czekam cierpliwie jeszcze). Natomiast te moczone w wodzie 2 opadły na dno jedno pływało na wierzchu, wszystkie jednak wylądowały w ziemi... i teraz czekam na dalsze efekty. W między czasie czytając forum, jestem bowiem dopiero w połowie części II
