Chrapkowe doniczki :)

[Stokrotkania]

Jakie ładne masz skrzydłokwiaty, no i bardzo lubię uszy Shreka

[Chrapka]

Dzięki, Stokrotkaniu. Skrzydełka to u mnie chyba najłatwiejsze, obok paproci, peperomki i jeszcze kilku, roślinki. O ile mają wodę to są szczęśliwe. Tylko z tym kwitnieniem gorzej, ale ja lubię je nawet za same liście, no i za bezproblemową naturę
A uszy Shrekowe to nowość i trzymam kciuki by korzenia zapuściły, bo tez mi się widzą Fajne, ciekawe kształty przybierają
Widzę, Gosiu, że chociaż Ty mnie zrozumiesz...
Lidka te przeprowadzki to na przełomie 2.5 roku, więc nie tak codzień. I w dodatku dobrymi chęciami motywowane. Metodą prób i błędów chciałam kolesiowi jakoś pomóc. Niewdzięcznik jeden.
Ale właśnie wpadłam na pomysł. Już wiem, co z łapserdakiem zrobię. Potrzymam go chwilę głową w dół nad kubłem na śmieci, potrząsnę troche i spytam czy na pewno tam chce-niech się decyduje. Dostanie ostatnią szansę i może...
Zawsze działało...

[Lidka lmw]

Baśka ! ZGODA !!!!!!!!!! to powinno przynieść skutek !!!!!!!!!!! Może zamiast nad kubłem nad wanną z wodą że utopisz drania !

[Chrapka]

Utopieniem to już może straszyłam i ma koleś dość maltretowania.

[Lidka lmw]

Toż Ci u mnie odpisałam !!!!!!! No dobra powtórzę Basiu kwiatek to nie pro........a nie może co noc w innym ł....u lądować !!!!!!!!! Postaw i niech stoi w jednym miejscu

[Chrapka]

czytałam i odpisałam

[Lidka lmw]

A ja kwiczę ze śmiechu

[Chrapka]

A ja myślałam, że mi jakieś warchlaki pod oknem chodzą

[Lidka lmw]

No widzisz to otwieraj te drzwi

[rapunzel]

Chrapko, ja podobnie jak ty nigdy nie zraszam zamiokulkasa, bo czytałam, że tego nie lubi, za to wycieram listki z kurzu, bo jest go niewiarygodnie dużo. Podobnie jak u sansewierii. Przyznam, że tego wycierania liści nie lubię, bo kojarzy mi się z przyziemnym sprzątaniem, którego fanką niestety nie jestem, już wolę posiedzieć na forum.

[Chrapka]

Ja zdecydowanie wolę wycierać kurz z liści niż np zmywać....brrr A z Zamioculcasem to już zatwierdziłam-kupię nowego i... może go nie zasuszę
A teraz nadszedł czas na wielką odsłonę nowego nabytku-z odzysku, rzecz jasna. Jako, że zawsze lubiłam wielkie rośliny, w tym wielkie Yucci, to oszalałam z radości gdy mój M zadzwonił z zapytaniem czy chcę ponad dwumetrową Yucce, bo wpdało mu w ręce ogłszenie, ze ktoś chce oddać kolosa. Tak więc po pracy M zajechał z nowym drzewem. O ile ceramiczna doniczka bardzo ładna o tyle ziemi w niej prawie nie było, tyle tylko co między korzeniami się utrzymało. Pióropusze pokryte ogromną ilością kurzu, częściowo białe, ponieważ roślina stała "niechciana" w remontowanym właśnie pomieszczeniu.
Tak więc, najpierw Lm i donica, bo nie posiadaliśmy wolnej i tak wielkiej. Potem "obdzieranie" zasuszonych resztek liści-to było najbardziej pracochłonne, no i ręce przy tym trochę pokaleczyłam. Następnie sadzenie, "pionowanie" i ustawianie rośliny, no i czyszczenie liści, które okazały się piękne, zieloniutkie i zdrowiutkie

Tak to wyglądało w środę:














A tak Yucca prezentuje się dziś

[Xg-2]

Basiu ślicznie się prezentuje w tej nowej donicy.

[Chrapka]

Gosieńko on taki dzikus powykręcany i fikuśny Dość oryginalnie toto wygląda

[Xg-2]

Basiu i w tym jego cały urok

[Xk-k]

Basiu piękna jest i ogromna gratuluje nowego nabytku