Leonardo da Vinci nie żyje... Picasso nie żyje... Dali nie żyje... I ja tez się dziś tak kiepsko czuje...
No trochę zamieszałeś. Ale rozumiem, że 'piłeś' do któregoś z poprzednich postów, którego
clue było: dajcie mi dobry sprzęt, to też będę miał uczucie...
Masz rację papciu: fotografia analogowa wymagała myślenia. Miałeś o dyspozycji 36 klatek małoobrazkowego filmu lub 12/9 klatek na błonie zwojowej średniego formatu. I to automatycznie narzucało na Ciebie obowiązek myślenia przed zdjęciem. Dziś nikt się tym nie przejmuje: pstryka i pstryka i pstryka wszystko, co mu się przed obiektyw nawinie. Taka mała dygresja: nie wiem czy wiesz, ale migawki profesjonalnych aparatów muszą wytrzymać minimum 100,000 'pstryknięć', aparatów amatorskich - o wiele mniej. Trzeba było więc myśleć. Mnie akurat to zostało (bo też wywodzę się ze starej, analogowej szkoły). Wiele zdjęć prezentowanych w tym wątku powstało 'bez dubli': jedno 'klapnięcie migawką' - obróbka - i na stronę.
Ale nie zgodzę się z Tobą w kwestii PhotoShopa. Pamiętasz jeszcze kwaśny zapach utrwalacza i mdłe światełko pomarańczowej żarówki? Pamiętasz.
Wkładałeś film w powiększalnik, rzucałeś obraz na maskownicę i kadrowałeś. To samo robisz w PS. Tylko że w PS nazywa się to 'cropem'.
Pierwsze próbne naświetlanie i już wiesz, że negatyw jest zbyt kontrastowy. Co robisz? Zmieniasz papier z 'normalu' na 'twardy'. To samo robisz w PS podnosząc kontrast obrazu.
Naświetlasz. I już wiesz, że musisz doświetlić niebo, bo jest zbyt blade. To samo robisz w PS - tyle tylko, że w w PS nazywa się to 'malowanie światłem'. Albo możesz w PS zastosować inną metodę - maskę. Maski też stosowało się w ciemni!
Robiłeś portret. I z papieru błyszczącego, zmieniałeś papier na 'jedwabisty półmat'. Po co? Ano po to, żeby skóra nie miała takiej ilości detali.
I na koniec, po wysuszeniu odbitki, siedziałeś z pędzelkiem i żyletką w dłoni i plamkowałeś zdjęcie. To samo robisz dziś w PS.
Pełna analogia!
Faktem jest, że niektórzy nadużywają PS i ze zdjęcia robią grafikę...
Fotografia portretowa jest mi akurat bliska. Mam takie klientki, które odwiedzają mnie co 2-3 miesiące na kolejne sesje zdjęciowe. Mniej lub bardziej ubrane - ale to już sprawa wtórna. Wiesz dlaczego? Dlatego, że na zdjęciach nie są one, ale ich wyobrażenie o sobie. Wcale nie nadużywam PS! To chyba kwestia umiejętnego pokazania ich twarzy czy ciała...
A dobry sprzęt... To jest mit! W tym roku mój aparat musiał wylądować w serwisie, więc kilka miesięcy byłem pozbawiony mojego ukochanego Pentaxa. Robiłem zdjęcia amatorskim Pentaxem córki. I różnicy w zdjęciach nie było. Owszem, brakowało mi niektórych funkcji mojego aparatu, ale potrafiłem je jakoś obejść. I w drugą stronę: co z tego, że amator dostanie do ręki dobry sprzęt, jak się zgubi w jego ustawieniach? Aparaty z serii 'pro' nie mają programów 'tematycznych', czyli tych wszystkich 'ikonek'. I naprawdę trzeba wiedzieć gdzie i co przestawić, żeby zdjęcie było poprawnie naświetlone.
papciu, a ja łóżkowych dylematów nie mam. Zacytuję Boba Marleya:
'No woman - no cry...' 