Ale lubią sobie zrzucić liście w zimie, i wtedy się ich nie podlewa ;). Co do owoców - wszystkie oprócz jednego już spadły (nie liczę drugiego nierozwijającego się, gdyż ten jest z kwiatu, który wyrósł na stożku wzrostu pnia głównego i jest praktycznie niemożliwy do oderwania). Nie liczę za bardzo na nasiona - o ile wiem, pereskie nie są samopylne. Z owocami jest taki kłopot, że praktycznie nie da się poznać, kiedy są dojrzałe.
Roślina nie zwraca uwagi na to, że jest listopad - dzisiaj zauważyłem na niej jeszcze jeden pąk

.