O korekcji gamma, czyli czemu dobre zdjęcie wygląda źle?
Uprzedzam: będzie nudno
Matryca aparatu ma charakterystykę liniową. Oznacza to, że ilość ładunku elektrycznego będzie wprost proporcjonalna do ilości padającego nań światła. Dwa razy więcej światła - dwa razy większy ładunek elektryczny.
Tymczasem ludzkie oko ma charakterystykę logarytmiczną. Człowiek powie, że coś jest dwa razy jaśniejsze, jeśli to 'coś' w rzeczywistości jest jaśniejsze tak naprawdę 6 razy.
Dla ludzkiego oka, obraz wyświetlany na monitorze o charakterystyce liniowej, byłby mdły, pozbawiony kontrastu i 'płaski'. Stąd program w komputerze, który automatycznie rozjaśni ciemne partie obrazu i przyciemni jasne, ponadto zwiększy kontrast między nimi, dopasowując wszystko na fizjologii oka. Owa 'krotność' zwana jest 'korekcją gamma'. No już chyba bardziej łopatologicznie się nie da.
Co to oznacza w praktyce? Komputery standardowo mają ustawiony współczynnik gamma na poziomie 2,2-2,5. Ale wielu - szczególnie początkujących użytkowników - lubi sobie 'podkręcić' to i owo. Na jego monitorze kolorki są jak landrynki - bo takie mu się podobają. Nie podobają mu się jedynie zdjęcia innych - bo są takie bez kolorów...
I nie będą mu się podobać, bo ma rozregulowany monitor! Zawodowcy nie bawią się w ustawianie swoich monitorów 'na oko'. Raz na miesiąc mój komputer sam dopomina się kalibracji monitorów. Muszę w tym celu podłączyć do USB specjalny sensor i powiesić go na ekranie. Program wyświetla ileś-tam kolorów, sensor je rejestruje i porównuje z wzorcem. Po czym tenże sam program dokonuje wszystkich regulacji mojego monitora: współczynnika gamma, kontrastu, luminacji i czego tam jeszcze chce. Jeśli moje zdjęcia dla kogoś są 'rozjechane kolorystycznie', to znaczy, że... powinien sobie wyregulować monitor.
Są w necie programy, które pozwalają 'na oko' poprawić współczynnik gamma. Ale są one nie dość że mało precyzyjne, to na dodatek obarczone sporym błędem, wynikającym z rożnego postrzegania kolorów przez różne osoby. Praktyka dowodzi, że lepsze w 'strojeniu' monitora są kobiety... Jedyna więc metoda - to ściągnąć sobie taki programik i próbować ustawić gamma jak najbliżej wartości idealnej. A jeszcze lepiej nic nie mieszać z ustawieniami monitora. A najlepiej - przekupić zaprzyjaźnionego fotografa (lub grafika komputerowego) przy pomocy odpowiedniej ilości zupy chmielowej do pożyczenia na 15 minut kalibratora.
I na koniec ciekawostka: najlepsze monitory do obróbki zdjęć - to stare monitory kineskopowe. Gorsze od nich są ekrany LCD, a najgorsze - ekrany w laptopach. Hej, użytkownicy laptopów! Wiem że kochacie swoje komputery, ale prawda jest bezlitosna: monitory w laptopach są najgorsze! Łatwo to udowodnić: otwórzcie zdjęcie i popatrzcie na ekran pod różnym kątem: a to z góry, a to z dołu, a to po przekątnej. I co, zmienia się kolorystyka zdjęcia? Zmienia. I jak tu dobrze je obrobić
