No wiesz
Rossynant niby wirus to wirus ale jednak różne wirusy mogą się w różny sposób przenosić, a przede wszystkim posiadają zróżnicowaną zdolność (czytaj łatwość) infekcyjną. Są wirusy które raczej są rzadkością, ponieważ mają specyficzny sposób infekcji oraz muszą występować w dużej koloni (w silnym zagęszczeniu) by doszło do infekcji. A są też takie (i tu chyba trzeba zaliczyć
Plum pox virus) które występują licznie i bardzo często. A skoro drzewa zainfekowane danym wirusem występują często, dodatkowo w miejscu występowania danego wirusa procent zainfekowanych drzew jest znaczący, to oznacza że ten wirus bardzo łatwo się przenosi, co z kolei zapewne wiąże się z mnogą liczbą potencjalnych dróg infekcji. Dlatego ja wole dmuchać na zimne, teraz wszystkie liście grabie i pale. Kompost z liści węgierek głównie poszedł pod drzewka ozdobne a pod owocowe w mniejszych ilościach, tak więc może niedojdzie do infekcji odkorzeniowej. Dziś rano wyciąłem pierwszą śliwkę, oczywiście glifosat poszedł i to w dużych ilościach, system korzeniowy jest bardzo rozbudowany i daje mnóstwo odrostów w promieniu ok. 7 m od pnia. Odrosty były automatycznie niszczone podczas koszenia trawy, tak wiec nie są jakieś duże czy grube. Teraz będę musiał przestać kosić trawę i zacząć polować na te odrosty i po kolei częstować je glifosatem. Dwie pozostałe śliwki zetnę przy samej ziemi, ale tą którą dzisiaj ścinałem rosnącą najbliżej nowego sadu, tak się niestety nie dało ściąć. Rośnie w dołku i dookoła jest obrośnięta własnymi korzeniami wystającymi parę cm ponad ziemię, nie ma jak jej podejść piłą. Ile dało się wyciąć te korzenie tyle wyciąłem, resztę ponacinałem i "zaroundupowałem".
jokaer pisze:Nie - dla sadzenia drzew po sobie
Przerwa powinna wynosić kilka - kilkanaście lat, bez względu na traktowanie gleby
Myślę że przesadzasz i to znacząco. Jeśli drzewko jest zdrowe i w średnim wieku ale wycinamy je ze względu na to że ta odmiana akurat nam nie pasuje, to jeśli drzewko zetniemy wiosną a miejsce po nim wzbogacimy w organikę, próchnicę, makro- i mikroelementy, to już jesienią tego samego roku spokojnie możemy sadzić w to miejsce nowe drzewko. Co innego jeśli drzewko było chore i podejrzewamy jakieś choroby grzybowe lub bakteryjne korzeni np. guzowatość korzeni. Wtedy wiadomo że dane miejsce w zasadzie trzeba objąć pewnego rodzaju kwarantanną. Najpierw postarać się usunąć z gleby (na tyle na ile to możliwe) system korzeniowy, potem odpowiednimi środkami glebę odkazić, następnie zakwasić albo zalkalizować, nasadzić rośliny działające antagonistycznie na dany patogen, albo ograniczające jego rozprzestrzenianie się, czy też ogólnie utrudniające mu bytowanie w naszej glebie. Różne patogeny różne sposoby walki z nimi. Temat akurat bezpośrednio tego nie dotyczy, więc myślę że nie ma się co za bardzo tutaj w to zagłębiać.