Moniko - no niestety, to proces trwający wiele miesięcy. Przyspieszacze przyspieszają, ale i tak najlepszy jest w sumie po roku
Jadziu - a wiesz, w zasadzie to on nie śmierdzi

A taki porządny kompost to wręcz fajnie pachnie
Produkuję go już od wielu, wielu lat. Po pierwsze, co bym zrobiła z roślinnymi "resztkami", a po drugie, jest bardzo przydatny.
Te plastikowe pojemniki podobno mają dość krótki czas przydatności, więc pewnie też niedługo stanę przed dylematem co dalej?
Beato - hmm, przed wejściem do domu to bym nie ryzykowała

, ale właśnie niedawno zastanawiałam się nad opcją puszczenia jej po ścianie, oczywiście na jakiejś konstrukcji. Też by było fajnie.
Justyno - ja czekam z kopcowanie do pierwszych mrozów: jak temperatura spada do kilu stopni, to wtedy się za to biorę. Chodzi o to, żeby mrozy wybiły trochę grzybki
Jak duże kopce? No, nie mierzę tego sypię raczej na oko. Literatura podaje, że co najmniej 20 cm. Potem na kompost rzucam jeszcze te liście, więc wychodzi więcej.
Co do gnicia, to czegoś takiego nie zaobserwowałam. A co do chorób, to jeśli na łodydze są patogeny grzyba, to oczywiście przetrwają. Dlatego powinno się okrywać po mrozach, jak wspomniałam. Późną jesienią można też popryskać Miedzianem.
Moją PHM też zamierzam położyć na ziemi i obsypać

, uważać tylko trzeba na to, żeby nie połamać pędów, bo na kompost przyjdzie jeszcze potem śnieg i robi się to ciężkie wszystko.
Ewo - czy to znaczy, że mąż nie?
U mnie kompostu tez nigdy nie jest pod dostatkiem i zawsze mi go zabraknie.