Agniesiu mamy ogrody tak blisko siebie, a różnica w zachowaniach roślin wielka.
W Twoim ogrodzie jeszcze piękne kolory, zielone liście, ale ogrody miejskie nie odczuły jeszcze takiego przymrozku, powietrze jest o wiele cieplejsze i łagodniejsze.
No ale jeszcze sama nie wiem, co ocalało z kwiatów.
Chryzantemy były jeszcze w pąkach, jeśli nie rozkwitną, to będę musiała się ich pozbyć.
Mam nadzieję zobaczyć jeszcze niektóre kwitnące róże.
Joluniu wczoraj był bardzo ciepły wieczór, gdy wracaliśmy od wnuczka z urodzin i myślę, że te rośliny, które oparły się temu siarczystemu przymrozkowi z soboty na niedzielę, to nas jeszcze długo pocieszą.
Nawet, gdy kwiaty zmroziło, to przebarwione liście na drzewach dodają uroku jesiennemu ogrodowi.
Później, to już tylko iglaki zostaną, no i zimozielone krzewy, których jednak nie mam dużo, gdyż wszystko wcześniej wymarzło.
Kiścień, laurowiśnia, pieris, głogownik, azalie japoński- to rośliny niestety nie dla mnie.
Z winnika jestem bardzo zadowolona, już drugi rok ma owocki, pomimo, że jest młodziutkim pnączem.
Trochę źle go posadziłam, w półcieniu i tym samym listki słabo się wybarwiają, mają dużo zielonego.
Aguniu w Twoim regionie klimat jest o wiele łagodniejszy i myślę, że piękną jesienią jeszcze długo się pocieszysz.
Ostatnio się ociepliło, a wczoraj nawet w wieczór było 10* ciepła, gdy wracaliśmy.
Miłorząb jest fajnym drzewkiem, gdyż ma wąski pokrój, nie zajmując dużo miejsca, a co najważniejsze nie marznie, przynajmniej u mnie .
Aguś masz rację, że co umarzło, to umarzło, czasu się nie cofnie.
tym bardziej, że U Ciebie dużo jednorocznych kwiatów, które mróz uszkodził bezpowrotnie.
Zenku ja jeszcze w swoim ogrodzie nie byłam po przymrozkach, dopiero jedziemy w sobotę.
U nas na działce był wyjątkowo duży mróz - 8*, więc nie liczę na wiele, że coś z kwiatów ocalało, może tylko różom oddało i jeszcze kwitną.
Dziwi mnie marznięcie Twoich miłorzębów, ja swojego nigdy nie okrywałam na zimę, poza ściółkowaniem.
Może Twój był szczepiony, albo jakiś odmianowy, tym samym wrażliwszy na mróz.
Jest faktem, że bardzo powoli rośnie- ma 11 lat, ale może to i lepiej.
Wandziu miłorzębu nie wyrzucaj, on jest naprawdę pięknym drzewem, nawet jak ma zielone liście, to także ciekawie wyglądają.
Skoro Twój także powoli rośnie, to widać one tak mają w młodości.
Mój także powoli, ale ostatnio jak gdyby ma większe przyrosty, więc daj mu więcej czasu.
Tadziu cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
Miłorząb u mnie wcale nie przemarza, nie był okrywany od pierwszego roku po posadzeniu, a zimy bardzo mroźne.
Posadź koniecznie, tylko takiego zwyczajnego, nie o jakichś wymyślonych, pstrych liściach, one nawet zielone mają ładny pokrój, a jesienią wybarwiają się na złoty kolor.
Gdzieś wyczytałam, że Złocień Arktyczny, żeby zakwitł, musi mieć pełnię słońca, mój zasłonięty przez szalejącą spatrynę, a Twój przez dalię, więc szykuje nam się przesadzanko wiosną?
Małgosia bardzo Ci dziękuję.
Romeczku bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i czas poświęcony dla mojego ogrodu.
U Ciebie z pewnością jest o wiele cieplej, a może suszy takiej nie było jak u nas, gdzie dwa miesiące nie było deszczu i drzewa nie spieszą się ze zrzucaniem liści, a tym samym pozostają jeszcze w naturalnym kolorze.
Tak myślę.
Zosiu bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Tulipanowiec bardzo sobie upodobał miejsce w moim ogrodzie.
Szybko rośnie, no i zakwitł w wieku ośmiu lat. Szkoda tylko, że jego kwiaty tak krótko utrzymują się na drzewie.
Jeszcze trochę Zosiu i nie będzie co fotografować, chyba tylko iglaki.
Zima będzie się dłużyła niestety tak jak co roku.
Będziemy sobie przypominali sezon wegetacyjny w ogrodzie i snuli plany na przyszły rok.
