"Kaktusowe Rozmówki..."
- banditoo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3054
- Od: 23 lis 2008, o 01:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Jakby tak podchodzić do sprawy to marzenia nigdy by się nie spełniały. Najszczęśliwsi są ci co mają pasje i marznia. Myślę że wielu tu takich.
- chaveiro
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1135
- Od: 26 sie 2011, o 17:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bytom, Śląsk
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
według mnie chcieć to móc, może nie dziś, może nie jutro, ale kto wie co będzie za 5 lat. Dziś parapet, balkon - rośliny z marketu, jutro rośliny opisane od profesjonalnego sprzedawcy/producenta, pojutrze nasiona i własne wysiewy i rośliny opisane z numerkami, a za rok, dwa albo pięć wyjazd na stanowisko naturalne. Nigdy nie mów nigdy, a marzenia się spełniają trzeba tylko dążyć do ich realizacji. Wydaje mi się jak już chyba gdzieś pisałem, że osoby z pokaźnymi kolekcjami też zaczynały jak my teraz z roślinami z marketu lub innego miejsca, a do tego 15, 20 lat temu nie były to rośliny tak łatwo dostępne jak teraz przynajmniej tak mi się wydaje
- moritius
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2628
- Od: 30 sie 2010, o 12:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Tomku, osobiście pojechałbym na jakieś stanowisko pereskii
. Np na południe od Metan w poszukiwaniu P. sacharosa (chyba jedyna pereskia rosnąca w Argentynie, więcej rośnie w Boliwii) ;). Podejrzewam jednak, że ciebie nie interesują te rośliny :P

Pozdrawiam, Aleksander
- sokolica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3243
- Od: 28 maja 2011, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Ale pięknie skręciliście, Panowie, z tematu przewodniego rozmowy, na inny
Ale to nic, też odpowiem nie na temat
Wątek o naszych marzeniach kaktusowych tu istnieje i nawet jest tam mój wpis
Może warto marzyć małymi kroczkami i cieszyć się na początku z małych sukcesów...
W cieniu boliwijskiego kaktusa raczej mnie nie ujrzysz
Powiem tak: gdyby sprzyjający los, pozwolił mi zrealizować wymarzoną podróż do Ameryki Pd, nie zabrałabym ze sobą okularów słonecznych, kremów z filtrem i map z ze wszystkimi nr polowymi Gymno, tylko moje raki, czekany, cały niezbędny szpej i popędziłabym wyłącznie do Patagonii i zamiast stanowisk kaktusów (których tam raczej brak), zdobywałabym góry. To jest moja życiowa pasja.


Wątek o naszych marzeniach kaktusowych tu istnieje i nawet jest tam mój wpis

Cóż za patetyczne słowa! A gdzie w tym wszystkim jakaś konsekwencja? Idąc od a do z, trzeba przede wszystkim myśleć o stosownym miejscu na to wszystko, o czym piszesz. Najlepiej szklarnia. No, ale jak szklarnia przy bloku? Więc od razu lepiej dom z ogrodem. Potem można myśleć o dowartościowaniu swojej kolekcji, w postaci wyprawy na naturalne stanowiska. Trochę tego się zbiera. A Ty piszesz o kilku latach? Mając kredyt mieszkaniowy na głowie? Tak, jak Kasia napisała, chcieć a móc, to dwie różne sprawy. Inaczej, gdyby to było takie proste, to dziś byłbyś w innym miejscu, niż jesteś. Przecież miałeś już kolekcję kaktusów, prowadzoną ponoć 6-8 lat. Wg Twojego poglądu, dziś powinieneś posiadać co najmniej foliak, a w nim same rarytasy z nr polowymi. A rzeczywistość jest taka, że jesteś w punkcie wyjścia. Więc jak to się ma do dążenia do realizacji?...chaveiro pisze:według mnie chcieć to móc, może nie dziś, może nie jutro, ale kto wie co będzie za 5 lat. Dziś parapet, balkon - rośliny z marketu, jutro rośliny opisane od profesjonalnego sprzedawcy/producenta, pojutrze nasiona i własne wysiewy i rośliny opisane z numerkami, a za rok, dwa albo pięć wyjazd na stanowisko naturalne. Nigdy nie mów nigdy, a marzenia się spełniają trzeba tylko dążyć do ich realizacji.

Może warto marzyć małymi kroczkami i cieszyć się na początku z małych sukcesów...
Jacku, pierwsze zdanie, bardzo trafne. Ale z mojej wypowiedzi do Tomka, nie wynikało, że ja pasji czy marzeń nie posiadambanditoo pisze:Jak to ktoś kiedyś powiedział ''Ludzie bez pasji są ubodzy i bardzo im współczuję'' . I pamiętaj że może się w tobie takie zboczenie rozwinąć z czasem, bo już masz zaczątki i kiedyś zobaczymy cię leżącą w cieniu kaktusa gdzieś w Boliwi .

W cieniu boliwijskiego kaktusa raczej mnie nie ujrzysz

- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20305
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Hmmm...
Czytam Wasze wypowiedzi i naszła mnie refleksja - gdzie ja po 32 latach hodowli kaktusów i sukulentów powinienem być??
Niczego nie żałuję, cieszę się tym co mam. Oczywiście, chciało by się więcej. Ale jak pisze Magda chcieć nie znaczy móc. Mierzmy zamiary na siły, ot i co.
Czytam Wasze wypowiedzi i naszła mnie refleksja - gdzie ja po 32 latach hodowli kaktusów i sukulentów powinienem być??

Niczego nie żałuję, cieszę się tym co mam. Oczywiście, chciało by się więcej. Ale jak pisze Magda chcieć nie znaczy móc. Mierzmy zamiary na siły, ot i co.

- sokolica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3243
- Od: 28 maja 2011, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Henryku jesteś tu, gdzie być powinieneś być - z nami
A tak poważnie, to lata doświadczeń z hodowlą, nie są wykładnią tego, w jakim "miejscu" się jest czy powinno być. Masz to, co Cię cieszy i to na ile możesz sobie pozwolić. A to chyba jest najważniejsze. Przykładowo, ja mam ten swój parapet i też jestem z tego powodu szczęśliwa. "Chcieć to móc" dla mnie jest dość górnolotne. Jeśli nie zrządzenie losu (kumulacja w lotto, dom w spadku itd), to taki stan rzeczy u mnie pewnie już się nie zmieni i zawsze będę w stanie trzymać jedynie te ok 200 doniczek i nic ponad. I na nic się zda moje chciejstwo oraz wszelakie dążenia.
Tomka szczerze, choć bez zazdrości, podziwiam. Nie znam Jego historii, o tym, jak powstawała kolekcja, jak zrodziły się plany, jak zaczęły się ziszczać... Ale wiem jedno, nie każdemu jest to pisane. Jedni wcielają swoje marzenia w życie, ponieważ mają ku temu możliwości; inni do końca życia będą tylko marzyć, bo nie mogą zrobić nic więcej.

A tak poważnie, to lata doświadczeń z hodowlą, nie są wykładnią tego, w jakim "miejscu" się jest czy powinno być. Masz to, co Cię cieszy i to na ile możesz sobie pozwolić. A to chyba jest najważniejsze. Przykładowo, ja mam ten swój parapet i też jestem z tego powodu szczęśliwa. "Chcieć to móc" dla mnie jest dość górnolotne. Jeśli nie zrządzenie losu (kumulacja w lotto, dom w spadku itd), to taki stan rzeczy u mnie pewnie już się nie zmieni i zawsze będę w stanie trzymać jedynie te ok 200 doniczek i nic ponad. I na nic się zda moje chciejstwo oraz wszelakie dążenia.
Tomka szczerze, choć bez zazdrości, podziwiam. Nie znam Jego historii, o tym, jak powstawała kolekcja, jak zrodziły się plany, jak zaczęły się ziszczać... Ale wiem jedno, nie każdemu jest to pisane. Jedni wcielają swoje marzenia w życie, ponieważ mają ku temu możliwości; inni do końca życia będą tylko marzyć, bo nie mogą zrobić nic więcej.
- Spy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1860
- Od: 25 lip 2009, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma.
Pozdrawiam. Krzysztof.
/Pustynni Strażnicy/
/Pustynni Strażnicy/
- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Nie jest to szczyt moich marzeń ale chętnie bym te roślinki w naturze zobaczył. W tym roku trochę temat przegapiłem, bo byłem na stanowisku parodii, gdzie również miała rosnąć jakaś Peireskia, jednak sprawdziłem to dopiero po powrocie z wyprawy. W naturze wyglądają te roślinki jak krzaki lub niskie drzewa i jak mam ustawione oczy na poszukiwania kaktusów to jakimiś zaroślami za bardzo się nie interesuję. Za to niedaleko tego miejsca widziałem roślinki z rodzaju Quaibentia. Bardzo fajne chwasty pod warunkiem, że się ich nie dotknie. Mają wyjątkowo wredne ciernie.moritius pisze:Tomku, osobiście pojechałbym na jakieś stanowisko pereskii. Np na południe od Metan w poszukiwaniu P. sacharosa (chyba jedyna pereskia rosnąca w Argentynie, więcej rośnie w Boliwii) ;). Podejrzewam jednak, że ciebie nie interesują te rośliny :P
Nie jestem multimilionerem choć pewnie zarabiam nieco powyżej średniej krajowej. Nie przelewa mi się jakoś. Jeżdżę starym, 16-letnim samochodem z dziurami jak pięści. Moje wszystkie wyprawy kosztowały łącznie mniej niż 50k PLN. Tyle to wiele osób potrafi wydać jednorazowo na samochód. A kaktusy trzymam w ogrodzie przy domku moich rodziców, bo sam mieszkam w bloku. Zatem bez szaleństw.sokolica pisze:Tomka szczerze, choć bez zazdrości, podziwiam. Nie znam Jego historii, o tym, jak powstawała kolekcja, jak zrodziły się plany, jak zaczęły się ziszczać...
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
- sokolica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3243
- Od: 28 maja 2011, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Jeżdżę 18-letnim samochodem, 50tys PLN to ja mam do spłaty kredytu mieszkaniowego, mieszkam w bloku (bez balkonu nawet) i zasadnicza różnica między naszymi możliwościami: moi rodzice nie tylko mieszkają także w bloku, ale przede wszystkim 600km ode mnie. A co za tym idzie? Finanse to jedno, ale Ty z racji możliwości stawiania foliaka, już masz ogromną przewagę, nad kimś mojego pokroju. Oczywiście istnieje opcja zakupu działki. Ale najbliższe tereny pod takowe, z racji szkód górniczych zapadają się i w ciągu kilku lat, będą zrównane z ziemią. Zakup działki gdzieś dalej, dla mnie mija się z celem. Ponieważ ja nie chcę posiadać roślin dla samego posiadania, ale aby móc cieszyć nimi oczy na codzień, jakkolwiek banalnie to brzmi. Poza tym kwestia bezpieczeństwa, dewastacji, braku możliwości stałej kontroli... Nie, ja chcę mieć swoje rośliny przy sobie.blabla pisze: Nie jestem multimilionerem choć pewnie zarabiam nieco powyżej średniej krajowej. Nie przelewa mi się jakoś. Jeżdżę starym, 16-letnim samochodem z dziurami jak pięści. Moje wszystkie wyprawy kosztowały łącznie mniej niż 50k PLN. Tyle to wiele osób potrafi wydać jednorazowo na samochód. A kaktusy trzymam w ogrodzie przy domku moich rodziców, bo sam mieszkam w bloku. Zatem bez szaleństw.
Wnioski? W moim przypadku jest tylko jedno wyjście - zmienić miejsce zamieszkania. Ale żeby obrócić swoje i swojej rodziny życie o 180 stopni, dla kaktusów, to albo trzeba popaść w skrajny fanatyzm, albo mieć nierówno pod sufitem

I tym wywodem kończę dywagacje na temat "chcieć to móc"

- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Chciałbym przede wszystkim napisać, że posiadanie kilkudziesięciometrowej szklarni i wyjazd na stanowiska naturalne kaktusów nie są w żadnej mierze warunkiem koniecznym tej pasji. Znam kilka kolekcji, które mimo dużej powierzchni są zupełnie nieinteresujące (i to nie tylko z mojego punktu widzenia), posiadają idiotyczne nazwy na etykietach albo przeogromne działy roślin niezidentyfikowanych. Zwyczajnie ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. I odwrotnie. Znam kilka niewielkich kolekcji balkonowych, które są prawdziwym kaktusowym eldorado i zawsze chętnie zapuszczam w nie żurawia, gdy tylko mam taką możliwość. Podobnie jest z wyjazdami. Kilku znanych mi kaktusiarzy mimo, że kilkukrotnie było w naturze nadal gada głupoty i nie wnosi niczego nowego do tematu. A znów jest kilku kaktusiarzy, którzy nigdy w naturze nie byli a o roślinkach i stanowiskach naturalnych mógłbym z nimi rozmawiać przez całą noc i dłużej.
Zatem posiadanie roślin i wyjazdy to tylko dodatek do tego hobby. I to wcale nie konieczny. Najważniejsze jest to, co ma się w głowie.
Zatem posiadanie roślin i wyjazdy to tylko dodatek do tego hobby. I to wcale nie konieczny. Najważniejsze jest to, co ma się w głowie.
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
- moritius
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2628
- Od: 30 sie 2010, o 12:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
No cóż, w Argentynie rośnie tylko P. sacharosa (przynajmniej z danych, które posiadam, a nie mam ich aż tak strasznie dużo :P). Zupełnie inaczej jest z Boliwią, gdzie rosną P. diaz-romeroana, P. sacharosa, P. weberiana. Zdecydowana większość rośnie jednak w Brazylii.blabla pisze:Nie jest to szczyt moich marzeń ale chętnie bym te roślinki w naturze zobaczył. W tym roku trochę temat przegapiłem, bo byłem na stanowisku parodii, gdzie również miała rosnąć jakaś Peireskia, jednak sprawdziłem to dopiero po powrocie z wyprawy. W naturze wyglądają te roślinki jak krzaki lub niskie drzewa i jak mam ustawione oczy na poszukiwania kaktusów to jakimiś zaroślami za bardzo się nie interesuję. Za to niedaleko tego miejsca widziałem roślinki z rodzaju Quaibentia. Bardzo fajne chwasty pod warunkiem, że się ich nie dotknie. Mają wyjątkowo wredne ciernie.moritius pisze:Tomku, osobiście pojechałbym na jakieś stanowisko pereskii. Np na południe od Metan w poszukiwaniu P. sacharosa (chyba jedyna pereskia rosnąca w Argentynie, więcej rośnie w Boliwii) ;). Podejrzewam jednak, że ciebie nie interesują te rośliny :P
Pozdrawiam, Aleksander
- eba
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1241
- Od: 22 lip 2008, o 14:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Sochaczewa
- Kontakt:
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Trudna ta wasza rozmowa. Śledzę ją i zastanawiam się, czy mogę się włączyć.
Moje "3 grosze": wszystko na miarę naszych możliwości i chęci. Mam krótki staż, raptem coś ok. 4 lata z sukulentami. Jeszcze nie tak dawno mieszkałam w bloku i ściskałam moje roślinki na trzech parapetach. Przez 10 lat dorobiłam się rodziny, domu i kredytu we frankach jeszcze na ćwierć wieku. Ziemię mąż odziedziczył, więc choć z tym nie było problemu.
Dzieci zawsze będą u mnie na I miejscu (mimo tego, że kosztują sporo pieniędzy i nerwów), jednak udaje mi się znaleźć też chwilę dla kwiatków i niewiele kasy, żeby sukcesywnie powiększać kolekcję. Szklarenka to chyba szczyt moich marzeń. Wcześniej rośliny stały po prostu na dworzu. Co będzie dalej? Zobaczymy. Myślę, że wszystko ma jakiś sens i nie dzieje się bez przypadku. Jestem więc chyba niepoprawną optymistką
.
Wydaje mi się, że najważniejsze to znaleźć złoty środek, taki jaki pasuje każdemu z nas indywidualnie.
Czego i Wam życzę.
Moje "3 grosze": wszystko na miarę naszych możliwości i chęci. Mam krótki staż, raptem coś ok. 4 lata z sukulentami. Jeszcze nie tak dawno mieszkałam w bloku i ściskałam moje roślinki na trzech parapetach. Przez 10 lat dorobiłam się rodziny, domu i kredytu we frankach jeszcze na ćwierć wieku. Ziemię mąż odziedziczył, więc choć z tym nie było problemu.
Dzieci zawsze będą u mnie na I miejscu (mimo tego, że kosztują sporo pieniędzy i nerwów), jednak udaje mi się znaleźć też chwilę dla kwiatków i niewiele kasy, żeby sukcesywnie powiększać kolekcję. Szklarenka to chyba szczyt moich marzeń. Wcześniej rośliny stały po prostu na dworzu. Co będzie dalej? Zobaczymy. Myślę, że wszystko ma jakiś sens i nie dzieje się bez przypadku. Jestem więc chyba niepoprawną optymistką

Wydaje mi się, że najważniejsze to znaleźć złoty środek, taki jaki pasuje każdemu z nas indywidualnie.
Czego i Wam życzę.
- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Mam łącznie namiary na 26 stanowisk tego rodzaju w Brazylii, Boliwii i Peru. W Argentynie za bardzo nie wiem, gdzie ich szukać. Z tymi roślinkami jest taki problem, że za bardzo nie chcą one rosnąć w typowych dla kulistych kaktusów miejscach. Zwyczajnie te roślinki nie wytrzymują takich warunków, potrzebują więcej wilgoci. A znów tam, gdzie rosną peireskie zwykłe kaktusy nie mogą rosnąć, bo zostają zagłuszone przez zwykłą, zieloną roślinność. I koło się zamyka. A niestety nie stać mnie, aby jechać kilkadziesiąt kilometrów od główniej, kaktusowej trasy i stracić pół dnia żeby zobaczyć te roślinki w naturze. Wolę w to miejsce obejrzeć kolejny pagórek porośnięty lobiwkami.moritius pisze:No cóż, w Argentynie rośnie tylko P. sacharosa (przynajmniej z danych, które posiadam, a nie mam ich aż tak strasznie dużo :P). Zupełnie inaczej jest z Boliwią, gdzie rosną P. diaz-romeroana, P. sacharosa, P. weberiana. Zdecydowana większość rośnie jednak w Brazylii.
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
- banditoo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3054
- Od: 23 lis 2008, o 01:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Magdo trzeba było od tego zacząć że masz inną pasję, dla mnie nieważne jaka, byle mieć. Ogólnie nie lubię jak ktoś mówi że coś jest niemożliwe, na dzień dzisiejszy tak może być ale nie wiadomo co zdarzy się "jutro"? . Ty Magdo nie pojechała byś na stanowiska naturalne bo masz inną pasję i to rozumiem(ja też mam wiele zainteresowań ale pasja wązniejsza), jakbym to wiedział to bym nie napisał bo jestem leniwy. I nie wiem gdzie zszedłem z tematu(pisałaś o niemożności, braku chęci i takich tam).
Henryku ty należysz do tych ludzi(moim skromnym zdaniem) którzy potrafią zarażać swoją pasją i pewnie można by usiąść przy piwku czy wódeczce i gadać o tym godzinami(szkoda że tak daleko mieszkasz).
Każdy ma swoje priorytety, zainteresowania i pasje, dla jednych to dzieci , dal innych kaktusy, praca i jeszcze inne pierdoły, ważne żeby mieć.
I ja też na dzień dzisiejszy nie mogę mieć wszystkiego co bym chciał, ile bym nie zarobił to i tak zawsze na coś brakuje, ale człowiek ma ręce i głowę i zawsze coś wykombinuje.
.
A Tomek to już w ogóle ''psychol'' , na golasa po pachy w "piachu" i szuka kaktusów na 3000m i jeszcze za to płaci
. No ale później przynajmniej mam pewność co kupuję
Henryku ty należysz do tych ludzi(moim skromnym zdaniem) którzy potrafią zarażać swoją pasją i pewnie można by usiąść przy piwku czy wódeczce i gadać o tym godzinami(szkoda że tak daleko mieszkasz).
Każdy ma swoje priorytety, zainteresowania i pasje, dla jednych to dzieci , dal innych kaktusy, praca i jeszcze inne pierdoły, ważne żeby mieć.
I ja też na dzień dzisiejszy nie mogę mieć wszystkiego co bym chciał, ile bym nie zarobił to i tak zawsze na coś brakuje, ale człowiek ma ręce i głowę i zawsze coś wykombinuje.

A Tomek to już w ogóle ''psychol'' , na golasa po pachy w "piachu" i szuka kaktusów na 3000m i jeszcze za to płaci

- bartii9512
- 500p
- Posty: 857
- Od: 30 mar 2010, o 18:23
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krotoszyn
Re: "Kaktusowe Rozmówki..."
Ile ja bym dał żeby właśnie tak jak Tomek na golasa po pachy w "piachu" szukać kaktusów, wiadomo, wszystko kosztuje ale czego się nie robi dla pasji? Oczywiście teraz mam za mało wiedzy żeby wyjeżdżać na takie wyprawy jak Tomek, ale może w przyszłości się wybiorę...
Tomku, tak z ciekawości, ile średnio wydajesz na taka wyprawę?
Tomku, tak z ciekawości, ile średnio wydajesz na taka wyprawę?
Moje kaktusy | Pozdrawiam, Bartosz.