Jak najbardziej ranę malnąć farbą (z fungicydem) coś w stylu Funabenu. Żadne maści! Zranienie ma być suche. I zapomnijcie o hasłach "nie wda się infekcja" - się wda na 100%, drzewa muszą sobie radzić same, co zwykle czynią.
Na młodym drzewku to
mały problem 
- albo zarośnie albo wybije nowy pęd poniżej i w rok odrośnie co straciło.
Odginanie gałązek - wtedy gdy intensywnie rosną - wiosna/lato - w innym okresie można zaszkodzić, nadłamać itp.
Zapylacze -
Stallone - poza ew. śliwką (niektóre są samopylne) wszystkie podane drzewka muszą mieć zapylacze. Carola i Lukasówka powinny się zapylać (głowy nie daję), Witos wymaga dobrego zapylacza, niechętny jest. Radzę też dokupić jeszcze jakiś agrest

Cudowania przy sadzeniu z obornikiem, ściółkowaniem itp. służą rozmaitym innym celom, ale dla dobrego przyjęcia się drzewek nie są konieczne. Korzeni nie przesuszyć, zasypać dobrze - i dość. Dla zabezpieczenia od mrozu - nasadę pnia kopczykiem osłonić.
Z okrywaniem drzewek ostrożnie - łatwiej zaszkodzić (zaparzą się) niż pomóc. Zwłaszcza brzoskwiniom, wrażliwe na grzyby. Harnaś jest dość mrozoodporny (u mnie nie obmarza). Tegoroczne pędy młodej brzoskwini i tak są na straty - nie będą owocować i w przyszłym roku idą do wycięcia (choc to już zależy jak chcesz prowadzić) zatem mogą sobie marznąć...
Natomiast zabezpiecz pień - kopczyk z ziemi itp. Brzoskwinie błyskawicznie rosną, nawet jak korona zmarznie to w rok odrośnie - byle miało z czego odrastać.
