Nazbierałam sporo nasion z różnych liliowców podczas wizyty w Wojsławicach w tę sobotę. Wysieję chyba przez pierwszy podany sposób z lodówką. Szkoda, że wyniki będą widoczne dopiero za kilka lat, bo zebrałam nasionka bardzo różnorodnych odmian.
Miłoby było, gdyby były tu zaprezentowane efekty Waszych eksperymentów (łącznie z opisem wysiewu ).
Całkiem niezłe te siewki wyszły z samoistnych zapyleń. Niestety, nawet w celowanych zapyleniach trafiają się i ciekawsze i mniej ciekawe siewki, a także sporo całkiem brzydkich. Oczekiwanie przez 3-4 lata na efekt naszych działań jest bardzo emocjonujące.
Ja wreszcie doczekałam się sporego kwitnienia siewek zapylonych w latach 2006 i 2007. Nie były to super krzyżówki, bo odmiany były dosyć leciwe i takie całkiem pospolite, ale zaprezentuję tu kilka fotek z tego, co uzyskałam.
Śnieżko bardzo ładne wyszły Ci Twoje liliowce :)Miałabym chętke na parę z nich ...A te moje pierwsze to tez z tych zwykłych , wtedy nie miałam za bardzo wyboru . Ale i tak jestem zadowolona a szczególnie z pomarańczowego pajączka bo takiego chciałam mieć Trudno czekać tak długo na pierwsze własne kwiaty ...W tym roku nazbierałam sporo nasionek , zobaczymy ile wyjdzie .Pozdrowionka
Dorotuu- bardzo dziękuję za miłe słowa. Twój pomarańczowy pajączek rzeczywiście bardzo atrakcyjny. Przydałoby się jego foto w większym rozmiarze.
Na kwiaty własnych siewk liliowców czeka się faktycznie po 3-4 lata, ale tylko pierwszy raz jest to takie trudne. Gdy nasiona wysiewa się systematycznie każdego roku, to i kwitnienia mamy każdego roku, więc ten długi okres oczekiwania szybko mija.
Jakie cuda hodowcy uzyskują z własnych krzyżówek, to warto pooglądać tu:
Dyshia pisze:Nazbierałam sporo nasion z różnych liliowców podczas wizyty w Wojsławicach w tę sobotę. Wysieję chyba przez pierwszy podany sposób z lodówką. Szkoda, że wyniki będą widoczne dopiero za kilka lat, bo zebrałam nasionka bardzo różnorodnych odmian.
Nasiona liliowców nie wymagają stratyfikacji.Moje zebrane w tym roku już wzeszły.
OK-jest taka metoda, że wysiewa się nasiona wkrótce po zbiorze, ale problemem jest tu sposób ich zimowania po wzejściu. Jak mało nasion, to w doniczkach przechowuje się przez zimę w domu lub szklarni. A co zrobić, gdy nasion jest kilka tysięcy?
Przechowywać normalnie,na sucho.Wysiać wiosną do skrzynek w cieple i wzejdą.
Jeśli wiosną bardzo się komuś spieszy,to można namoczyć w wodzie i włożyć do woreczka foliowego
z piaskiem,perlitem.Wykiełkują bardzo prędko.
Jeśli zakwitną po trzech,czterech latach, to długo? Od pięciu lat zapylam lilię Erfordia,dopiero
w tym roku udało mi się wybrać kilka dobrych nasionek, z setek pustych. Wiosną okaże się czy żywe,a jeśli wzejdą,to znów kilka lat czekania na kwiaty.
Jak się czeka na pierwsze kwiaty swoich siewek to sporo, zwłaszcza, że to przecież nie jest efekt końcowy, bo nad dobrą siewką trzeba trochę popracować i dokonać przynajmniej kilku jej krzyżówek, żeby efekt był taki jaki sobie zaplanowaliśmy- w sumie to jakieś 10 lat czekania.
Z nasionami też jest różnie- w tym roku udało się uzyskać niezbyt wiele nasion, a prawie połowa nie jest pełnowartościowa.
Ja część nasion też juz wysiałam, ale w grunt i już mi sporo wykiełkowało. Pozostałe jak zwykle wyjdą wiosna, inne pewnie wcale. Drugie tyle mam zamiar wysiać abo późną jesienią, albo właśnie wiosną. Chyba podzielę je na połowę i zastosuję obie wersje dla sprawdzenia.
Jeszcze kilka fotek z tegorocznego kwitnienia moich siewek.
Z kupionych 20 nasion 10 szt. bardzo późną jesienią posiałem bezpośrednio do gruntu, na wiosnę skiełkowało 7 szt,pozostałe 10 nasionek po stratyfikacji w lodówce w styczniu posiałem na parapecie do doniczek, skiełkowało 3 szt a do wiosny przetrwało dwie,tak że z 20 nasionek udało mi się wyhodować 9 siewek.W pierwszym roku chyba w czerwcu zasiliłem azofoską i później ze trzy razy podlałem gnojowicą otrzymaną z obornika granulowanego ( pól litra granulek na 10 litrów wody)w następnym roku to samo. Z 9 siewek w drugim roku zakwitło 6 ,dwie takie jak na wczesniejszych zdjęciach ,pozostałe miały wyblakłe kolory.Trzy siewki nie wiem czy zakwitną nawet po 4 latach bo jakieś takie marne,wszystkie rosną w jednym miejscu gleba lekka przepuszczalna.