
Sure, gdybym to ja wiedziała przed zakupem, że metasekwoja wyrasta tak wysoko, to pewnie bym jej nie kupiła. Dopiero później doczytałam. Zresztą ja i tak nie dożyję tych jej metrów, całe szczęście

Agness, bardzo lubię tę świetlistość, o której wspominasz i o której ja wspomniałam w twoim wątku. Świetlisty cień to chyba najlepsze określenie. No i kiedy w takim świetlistym cieniu pojawiają się na przykład pojedyncze dalie, robi się odrobinkę radośniej

Moniczko, najpierw krótko odpowiem na pytanie o trawę. Jest to spartyna grzebieniasta "Aureomarginata". Ma już ona dobre kilka lat. W tym roku po raz pierwszy zakwitła. Piszą o niej, że jest ekspansywna w porównaniu z innymi modnymi trawami. U mnie posadzona jest w bardzo kiepskim, suchym i piaszczystym miejscu, toteż nie rozłazi się rozłogami, gdzie nie trzeba. No może troszeczkę próbuje, ale ja ją od razu ciap... i po wszystkim.
Teraz druga sprawa. Czy my kształtujemy ogród, czy on nas? I jedno, i drugie. Zalezy od osobowości człowieka i jego priorytetów. Jedni kupują działkę i od razu zrównują wszystko z ziemią. Teraz przynajmniej są przepisy nie pozwalające robić wycinki, ale różnie to bywa. No i dopiero, kiedy mają tak równo i łyso, zaczynają coś tworzyć.
Inni dostosowują się do przyrody, bo ona potrafi tworzyć według nich najpiękniej. Wycinają więc tylko tyle, ile potrzeba, aby posadowić dom. Pozostawiają natomiast inne drzewa i nierówności terenu, robią na tych nierównościach skalniaki, tarasy, a pod koronami drzew sadzą to, co chce tam rosnąć.
A więc jest tak i tak. Co kto woli i co kto lubi.
Myślę jednak, że to drugie rozwiązanie sprawia, że ogrody stają się niepowtarzalne, bo gdyby wszystkie były równe i gładkie, byłoby nam chyba trochę nudno...
