Korzystając z ostatnich pogodnych dni naszarpałam się niemiłosiernie, a i tak nie zrobiłam wszystkiego. Musiałam pomachać łopatą, bo chłodno już jest. Zresztą popadywało na zmianę z bezchmurnym niebem. Wtedy hop pod daszek na tapczanik i reaksik. Tapczanik będę musiała zresztą zaraz chować do altany, bo chłodno i wilgotno się robi i mi zgnije.
Przesiałam i rozrzuciłam resztę dojrzałego zeszłorocznego kompostu. Wyglądało, że mało, ale było kilkanaście taczek. Potem synuś mi pomógł, jak wrócił z treningu. Powykopywałam kilka dalii i suszę kłącza do wysyłki.
Zbieram zamówienia na białą dalię półkaktusową 80cm wysokości. Wiem, że Mariola chce, ale ktoś jeszcze. Mam jeszcze kilka sztuk w nadmiarze

A niebawem będę wykopywać.
Przetrzebiłam agrest. Co roku nad nim biadolę, bo smaczny jest bardzo, ale ma amerykańskiego mączniaka i pomimo oprysków ma nawroty. Przeczytałam, że trzeba obciąć końcówki łodyg, bo tam są zarodniki. Spróbuję, może pomoże. Zaplanowałam to na jutro.
Parę fotek ogrodowych, w tym posadzone hosty od Majki z boku domku i kwitnące dalie i kanny.
