Elciu, jak się okazuje, masz wprawne i bystre oczka, bo
agathos uświadomiła mi, że to właśnie zapomniana, a właściwie pomylona przeze mnei odmiana. Od początku nie wyglądał mi na zwykłego bezimiennego.
Kalmio, czasem też mi szkoda roslin w supermarketach, które umierają na naszych oczach, podczas gdy tak niewiele trzeba, aby dać im noweżycie. Mam nadzieję, że te uratowane fiołeczki będą najpiękniejszymi roślinkami w twoim domu
Henryku, to bardzo fajnie słyszeć, że innym podoba się to, co robimy. Dzięki temu nabieramy chęci i motywacji, by jeszcze bardziej się starać.
Christinkrysiu, miło mi, że sobie podczytujesz ten wąteczek. Pytasz, skąd biorę czas. Przekonałam się, że im więcej mamy do zrobienia, tym więcej robimy. Jakoś dzieje się to samo z siebie. Nie pamiętam już, kiedy powiedziałam albo pomyślałam, że się nudzę. To chyba byłoby najgorsze...
Dorotko, fiołeczki to są naprawdę tak słodkie i urocze kwaituszki, że prędzej czy później dobywają nasze serce
Agathos, masz świętą rację. To jest rzeczywiście Genetic Blush. Pomyliłam znaczniki i jakoś mi tamten granatowy Genetic nie pasował. Teraz sprawa się dzięki tobie wyjaśniła.
