własśnie wrocilam do wawy po miesiecznej nieobecnosci i podlewam kiwatki, wiekszosc przezyla bez problemu, jeden sabotek. troche podupadl:( i jeden falek musiał iść do kosza, ktoś kto mi go podlewał miesiac temu musiał mu zalać środek

za to jeden mi się rozkwitł, wprawdzie ma tylko 3 kwiatki, ale to moje własne kwitnienie (w końcu).. zdjęcia niżej..
za tydzień za to wybiorę się na wystawę





