Poniżej rozwiązanie mojej zagadki związanej z wiosennym bonusem. Roślinką tą okazał się właśnie aster sercolistny o drobnych, błękitno - fioletowych kwiatach o pokroju niczym welon panny młodej. Nie planowałam w tym miejscu wysokich kwiatów, ale stwierdzam, że w pobliżu tarasu o tej porze roku nic nie kwitnie wiec może tu pozostać.
Krysiu cudowna, ukwiecona działka, mieczyki masz tak piękne, że aż dech zapiera. Stworzyłaś mały raj na ziemi, wszędzie ład i porządek. Z wielką przyjemnością pobyłam w twoim ogródku.
Posiedziałam na tarasie, obejrzałam kwiatki i też bym nic nie zmieniła.
Wszystko jest OK i na swoim miejscu.
W powojnikach nie jestem mocna, ale Stasia albo Nelka - Alionuszka na pewno Ci dioradzą.
One maja to w małym palcu.
Śliczna ta fuksja wisząca i tyle jeszcze ma kwiatów.
A co zrobisz z nią na zimę ?
Krysiu, większość powojników, to rosliny mrozoodporne (korzenie). Niestety, mają spory system korzeniowy. Nie radziłabym Ci sadzić clematisów wielkokwiatowych - są na pewno najpiękniejsze, ale...potrzebują szczególnej pielęgnacji, łatwo zapadają na choroby, a ich pędy nadziemne lubią przemarzać. Popatrz na tę grupę http://e-clematis.com/Grupa_Viticella_p ... fault.html te powojniki kwitną na nowych pędach, więc mróz im niestraszny. Kwiaty mają mniejsze, w zamian kwitną o wiele obficiej i dłużej.
Miło mi Irenko, ze pospacerowałaś po moim skromnym ogrodzie. Małgosiu, tą fuksję kupiłam już w fazie rozkwitu w tym roku, czyli ma jeden sezon. Przez dwa lata też miałam wiszące, takie kupowałam. Ty umiesz ukorzeniać więc mogę wysłać Tobie kawałek na rozmnożenie. Jeżeli chcesz to pisz na pw. Grażynko, Basiu dziękuję za cenne informacje, z clematisami było by pięknie w ogrodzie. Ich sadzenie rozpocznę raczej wiosną, jakoś nie ufam jesiennemu nasadzaniu, w ubiegłym roku róże przemarzły sadzone jesienią. Przez zimę się wyedukuję w tym temacie. W tym roku przy malutkiej wnusi nic nie mogę zrobić, ale przyjemnie jest spędzać z nią czas.
Tą fuksję w jesieni przed mrozami przytnę dosyć krótko i do stycznia postoi gdzieś w kąciku. W styczniu dam na parapet , będę obficiej podlewała i czekała na nowe pędy. W lutym się uszczykuje zbyt wybujałe łodygi w celu rozkrzewienia . Może mi się uda przezimować, zobaczymy. U nas na giełdzie jest duży wybór fuksji, ale zawsze wydatki są za duże. W altance są 30 letnie okna wymagające wymiany..a
Wiesz Krysiu, że ja już powojnikami próbowałąm kilkakrotnie i stale bez powodzenia. Chyba dam sobie spokój. Stosuję wszelkei sposoby i środki, a one chore i chore, a jak zdrowe to prawie nie kwitną. To chyba kwestia ziemi w okolicy.
Trudno. Nie to nie. Żałuję, bo pięknie by wyglądały razem z różami. Ale co zrobić? A zresztą może to i dobrze, bo wpadłabym w kolejną manię kolekcjonowania roślin.
Życzę miłego dnia
Dziękuję Wandziu, powojników na sąsiednich działkach nie widzę, może być z nimi różnie. Tak jak nie ma tulipanów bo nornice niszczą. Ja z daną rośliną próbuję tylko raz, jeżeli nie udaje się to daję sobie spokój.
Krysiu,ja też juz przestałam upirać się jak coś nie chce mi rosnąć.Jest tyle pieknych roślin,że jest w czym wybierać i można trzymać się tych,które nas polubią z wzajemnościa.
Krysiu dziury w budżecie są zawsze zwłaszcza u ogrodnika.....
Jakby nie było zawsze na coś brakuje.
Ale od czego forum, zajrzyj do Neli, królowej fuksji w jej stary wątek.
Tam dopiero są cuda....
Krysiu altanka jest w sam raz i ma funkcjonalny zadaszony tarasik, tylko ją obsadzić czymś kolorowym i będzie cudnie. Nowe okna to duży wydatek ale jak trzeba to jakoś nazbieracie. Najważniejsze żeby na swojej działeczce czuć się wyśmienicie, reszta się nie liczy.
Powojniki wcale nie są takie trudne w uprawie. Nie lubią jednak kwaśnej gleby. Na piękne kwitnienie trzeba poczekać 2-3 lata aż się porządnie ukorzenią i rozkrzewią. Nie można zrażać się po roku lub dwóch. Szczerze polecam Ci powojniki. Tym bardziej, że teraz jest ogromny wybór odmian - różniących się nie tylko kolorem kwiatów ale i terminem kwitnienia.