Bernaciu - podtucz, będzie do czego się uśmiechać
Dorotko - niestety, na mączniaka rzekomego soda nie działa

Paskudne grzybisko, w tym roku pojawiło się w dość silnej reprezentacji, bo do tej pory nie stanowił problemu ... Oj tam... trzeba się przyzwyczaić, że są róże i są choroby... Z przepracowania na własnej skórze: te róże, które niezmiernie ortodoksyjnie pozbawiłam liści ładnie się zebrały i zaczynają wyglądać przyzwoicie. Te krzaczki na których chore liście zostawiłam ( uszkodzone przez grzyby lub/i przędziorki) mają problem z dojściem do siebie. Proponuję więc rozważyć skubanie tak wcześnie, jak się tylko da.
Przy tym podlewaniu to i owszem, gliny zazdroszczę... ale przy kopaniu nic a nic
Czarodziejko - arcydzięgiel jest wielgachny, no tak do pasa dorasta, rozłożył się szeroko. Mam nadzieję, że zbiera siły na przyszły rok

Już wiem, że muszę go podłączyć do węża

Wola przetrwania roślin na piasku jest ogromna, prawda

Jestem ich siłą zachwycona.
Róże niestety, nie są zdrowe... Wielkokwiatowe bezwstydnie gołe.
Ale te z przodu domu, czyli nasadzenie z jesieni jest OK, a nawet więcej niż OK. Wiemy jednak, że pierwszy sezon nasadzeń różanych jest łaskaw dla ogrodników
Grażynko- to nie tak... W ubiegłym roku była OK... w tym jakby się uwsteczniła

Ale nie ma plamistości i znowu udało jej się wstrzelić kwiatami między deszczami

To piękna róża i myślę sobie, że na cięższej ziemi będzie mogła pokazać na co ją stać. W pierwszym sezonie po posadzeniu mocno mi przemarzła. Ale po tej zimie było OK, ale i zabezpieczyłam solidnie.
Jolu - oglądnięcie kolekcji chorób róż na własne oczy - bezcenne

Oczekuję na widzów z radością
