Na parapetach restauracji w pobliżu zawsze chętnie oglądałam czerwone pelargonie w towarzystwie miniaturowych białych surfinii (chyba), a dziś patrzę, a tam po prostu biało od kokonów mączlika, brrr.
Mam wrażenie, że tam nikt o te kwiaty specjalnie nie dba, bo chyba nikt normalny nie dopuściłby do takiego stanu. Współczuję właścicielom pobliskich balkonów, a jest ich kilka. Do mnie chyba nie dolecą

Aha, u mnie wylęgarnią mączlika była bakopa, ale fuksję też dopadły, podobnie lobelię, petunie i werbeny. Chyba najlepiej oparły się begonie bulwiaste, bluszczyk kurdybanek i plektrantus.