Eris szczerze powiedziawszy im więcej się z roślinką bawię, tym szybciej mi pada.
Nasionka spiłowałam pilniczkiem, potem wrzucałam do bardzo ciepłej wody i tak leżały aż spuchły (jeden, dwa dni), jak nie spuchły spiłowałam mocniej i znów do wody. Jak spuchły to do ziemi (wszystko u mnie rośnie w najtańszej uniwersalnej) i do szklarenki. Jak kiełkowały były albo podgrzewane kablem grzewczym, albo żarówką. Te 4 starsze rosły do tej pory w zwykłych plastykowych kubeczkach (takich grillowych

). Na dno warstwa keramzytu, podlewane u mnie codziennie. Jak miały choć kilka godzin suszy gubiły listki. Stały zawsze na południowym oknie, latem miały gorąco, zimą to był najchłodniejszy pokój, ale miały jasno, podlewałam zawsze całą zimę, tyle, że wtedy gdy ziemia całkowicie przeschła. Nigdy ich nie przesuszałam przez zimę, mimo, że były łyse. W zeszłym roku się przeprowadziłam i stały zimą w bardzo zimnym pokoju na parapecie i sczerniały im stożki wzrostu. Mimo wszystko przeżyły, dwie się rozkrzewiły. W tym roku je dopiero przesadziłam do ziemi uniwersalnej i stoją na zewnątrz na południowej ścianie domu. Ale szczerze powiedziawszy w domu rosły lepiej, były zdecydowanie gęściejsze i miały więcej liści. Ale niech stoją. Zobaczymy co będzie dalej.
Co do nasionek jeszcze, wszystkie które siałam i powschodziły były to duże jasne nasionka. Teraz w tym roku kupiłam w dwóch sklepach, w jednym trzy nasionka i te były ładne duże i wzeszły 2 na 3 już po 2 dniach, jedno zgniło, ale to przez te paskudne krążki - nie polecam!. Następną partię kupiłam 10szt. w opakowaniu pewnej polskiej firmy i tu nic. 2 nawet nie spuchły, były już martwe, czarne, reszta malutka jakaś, niby ładnie spuchły ale wykiełkowało dzisiaj jedno, 4 już wyrzuciłam bo spleśniały. Zostały 3 ale wątpię by coś z nich wyrosło. Więc pewnie dużo zależy od nasion.
Ogólnie z moich doświadczeń dużo wody, dużo słońca, dużo ciepła. Nie doświetlałam, nie zraszałam, przez 3 lata nie nawoziłam. W tym roku dostają biohumusu jak mi się przypomni, w zeszłym kilka razy też dostały, ale to chyba było z 3 razy w ciągu roku.
W tym roku zrobiłam błąd, posadziłam do doniczek bez odpływu. Mam nadzieję, że dadzą radę w tych warunkach i nie zgniją im korzenie.
To chyba na tyle.
Pozdrawiam