Witam wszystkich! Szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru zakładać swojego wątku, ale zakwitła mi haworthia attenuata i koniecznie muszę się nią pochwalić

Ale to za moment. Najpierw trochę muszę sobie pogadać

Dopiero od niedawna zaczęłam interesować się roślinkami, tym, co rośnie u mnie w domu i jak o to dbać. A to wszystko przez to, że przy wiosennych porządkach stwierdziłam, że kilka kwiatów muszę wyrzucić, bo wyglądają już nieciekawie i zastąpić je ewentualnie nowymi. No i z mojego starego grubosza postanowiłam uszczknąć czubek i zrobić z niego drzewko bonsai, jakiego świat niewidział :-P Stary wyglądał kiepsko i już miałam go wyrzucić, ale odezwał się sentyment do rośliny, którą trzymałam na biurku ładnych parę lat. Nowego bonsai nie zrobiłam, sadzonkę oddałam mamie. A szukając w internecie wiadomości o bonsai, natrafiłam na adenium. To była miłość od pierwszego wejrzenia :P A że mimo swoich już prawie 20 lat nadal jestem córeczką tatusia, ojczulek sprawił mi nasionka i jakiś tydzień później pierwsze z nich zaczęły kiełkować:P Ale o przygodach z adenium innym razem:P To może jeszcze kilka słów o sobie: studiuję pedagogikę, uwielbiam rysować i strasznie zazdroszczę kolekcji kaktusów i niesamowitej pasji panu Tomkowi (blabla)
A teraz moja haworthia:
