Zajrzyj na "stare, dobre jabłonie" bo chyba psuję wątek....
Kosztela da się jeść z drzewa (gdy już same lecą, na żółto!) jak się ma dobre plomby (chwilowo jestem w temacie - i 
zgryźliwym nastroju). Jest słodka, wyłącznie! Nie zawiera kwasów, w tym problem z jej smakiem, zwłaszcza dla przywykłych do sklepowej trawy w occie...  
 
  
Tło jabłek jest z reguły żółte, lub zielonkawe, prążki na białym to np. Astrachańskie.
Z paskowatych pewnie spodoba Ci się Grafsztynek Inflancki (Streaked Gravenstein, Rosenstreifling, Osiennoje połosatoje - sama nazwa wskazuje ;)) Lubię, ma swój smak. Także James Grieve. Może jeszcze Korobówka (Pierre le Grand) - do jedzenia z drzewa "na zielono" - słodka, owoce małe.
 
Stare, smaczne, płodne,  wszystkoodporne odmiany!   
 
 
Ordzawione są szare renety (kilka odmian) - Boskoop jest kwaśny, ale np. Szara Francuska całkiem, całkiem. Muszą odleżeć! 
Pomologu, widzisz?  - wszyscy pytają o smaki...
 
