Witam, proszę was bardzo o rzetelne zalecenia postępowania z Cordyline australis w okresie całego roku.
W internecie co opis to inne porady, od cienia do pełnego słońca, od podlewania obfitego do pełnej suszy, od zimowania na parapetach do piwnicy ...Jednym słowem informatyczny galimatias
ja też bym się podpięła pod ten temat , jeszcze jej nie mam ale już ją zamówiłam ,bardzo mi się podoba, ale informacje sprzeczne jak wspomina poprzedniczka.
Mędrzec potrafi uczyć się nawet od Głupca. Głupiec nie uczy się nigdy.
Stanowisko jasne ale osłonięte od bezpośredniego padania na roślinę promieni słonecznych. Podlewanie regularne po przeschnięciu podłoża na głębokość palca, dawka wody taka by po podlaniu pokazała się woda na podstawku, po 20 minutach nadmiar wody odlewamy. Wilgotność powietrza zwiększona np. poprzez zastosowanie wokół doniczki z kordyliną jakichś pojemniczków z nasypanym w nie keramzytem, który musi być zalany stale wodą. Zimowanie w temp. od +10 do + 15 stopni w jasnym stanowisku. Podlewanie zimą oczywiście przy zachowaniu temp. zimowania nie częściej jak co 21 dni. W sezonie wegetacyjnym zasilanie nawozem dla roślin zielonych co 14-21 dni, zimą w ogóle. Podłoże typowe dla palm, juk, dracen z dodatkiem drobnego żwiru (1/3 część całego podłoża i należy wymieszać) i keramzytem jako drenaż na dnie doniczki. Wystarczy? Jak macie inne pytania to oczywiście odpowiem.
mam a może inaczej najpierw ślicznie dziękuje w sumie to nie jest łatwa roślina w uprawie . Dalekiport pokazała cordyline powiedzmy czerwoną wybacz za takie proste określenia ale ja się na nich nie znam, ja mam już taką o samych zielonych liściach i coś się zaczyna z nią dziać niepokojącego . jak syn wróci ze szkoły to wrzucę fotki może coś poradzisz?
Mędrzec potrafi uczyć się nawet od Głupca. Głupiec nie uczy się nigdy.
To typowa roślina tarasowa , zmarnieje w mieszkaniu średnio oświetlonym , nie mówiąc już o miejscach słabo oświetlonych.Dlatego w mieszkaniu miejsce najjaśniejsze a najlepiej balkon albo taras. Tak jak nie znosi ciemności nie znosi też zalania , dlatego raczej za sucho niż za mokro .Jest mnóstwo odmian barwnych tej kordyliny. Moją wiele lat zimowałem w temp 0-5 C tak jak agawy , pewnej mroźnej zimy jednak nie przeżyła , pewnie w miejscu zimowania był wtedy mróz .Po uschnięciu w następnym sezonie odbiło z korzeni kilka odrostów .
odnalazłem i wykadrowałem fotke mojego trupa kordyliny po którym pozostał sam pień , wokół widać odnóżki , które wyrosły jak przemarzła główna roslina , co ciekawe wcześniej żadnych odnóżek nie wypuszczała.
Nasze Cordyline okropnie się męczą
Straciły sporo liści u podstawy, nieco pobladły, ale walczą
Chyba trochę im ciepło (ok 20 st. C)
Wiosna blisko więc może dotrwają do czasu wystawienia na taras
pozdrawiam Artur
Uprawiam od 4-ch lat. W lecie stoi 'pod chmurką' w pełnym słońcu razem z kaktusami i sukulentami, ma się świetnie.
W zimie w chłodnym pokoju (około +15 stopni), prawie w ogóle nie podlewam, ewentualnie tak raz na miesiąc.
W sezonie wegetacyjnym nigdy nie zraszam, nie zasilam, podlewam wężem ogrodowym. Jest niekłopotliwa, ładnie rośnie a nawet się rozgałęziła.
Nata!
No właśnie. Przelanie jest pewnie przyczyną niepowodzenia.
Ja ją traktuję jakby była sukulentem. Zresztą też nie mam specjalnie czasu, żeby ją dopieszczać. To nie jest trudna roślina i na pewno Ci się uda.