Od niego wszystko się zaczęło.Po prostu zawsze był,zawsze kwitł,rósł jak na drożdżach.

Potem pojawiły się następne.Młodzież.

Nadeszła długa,mroźna zima...Większość moich epi padła,nawet żelazne różowe,reszta wyglądała strasznie...



Aktualnie z kwitnących,dojrzałych egzemplarzy mam tylko tego:

Nie poddaje się,odbudowuję kolekcję,mam nadzieję,że moi podopieczni wrócą do formy.