Witam
Problem dotyczy mojej 13-letniej Kencji. W okresie Bożego Narodzenia musiała ustąpić miejsca choince i wylądowała w miejscu gdzie mogła być narażona na przeciąg. Po świętach wróciła na miejsce, ale zaczęła usychać. Mniej więcej w marcu przesadziłam ją do "palmowej" doniczki, dostała "palmową" ziemię, ale nic to nie pomogło. Uschła.... poza jednym młodym liściem, który pojawił się jeszcze jak miała trochę liści, ale się nie rozwinął. I tak już stoi te parę miesięcy taki zielony "kikut" i nie wiem co z nim zrobić... Żal mi ją wyrzucić, bo mam sentyment do tej palmy, ale nie wiem czy jest jeszcze szansa, żeby odżyła, a w takim stanie jak teraz jest wątpliwą ozdobą...
Można jej jakoś pomóc?
Kencja - można jej jeszcze jakoś pomóc?
Re: Kencja - można jej jeszcze jakoś pomóc?
Postawić gdzieś na boku, gdzie nie będzie przeszkadzać i szpecić.
Kencja rośnie wolno, więc trzeba być cierpliwym.
W dobrych warunkach za rok - dwa wróci do normy.
Nie spodziewaj się intensywnej regeneracji w 2-3 miesiące.
Myślę, że warto spróbować.
Kencja rośnie wolno, więc trzeba być cierpliwym.
W dobrych warunkach za rok - dwa wróci do normy.
Nie spodziewaj się intensywnej regeneracji w 2-3 miesiące.
Myślę, że warto spróbować.
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 3
- Od: 11 cze 2011, o 12:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Kencja - można jej jeszcze jakoś pomóc?
Dziękuję za odpowiedź. 
No to dam jej jeszcze szansę. Obok postawiłam doniczkę z draceną w trakcie odmładzania więc razem wyglądają jakby była w tym jakąś grubsza idea
I jeszcze jedno pytanie - jak tak teraz się przyglądam to zeschnięte resztki liści i ten młody liść też pokryte są takimi drobniutkimi brązowymi "kreseczkami", które można zdrapać paznokciem - czy to jest jakiś szkodnik (jaja) albo choroba, która mogła ją wykończyć?

No to dam jej jeszcze szansę. Obok postawiłam doniczkę z draceną w trakcie odmładzania więc razem wyglądają jakby była w tym jakąś grubsza idea

I jeszcze jedno pytanie - jak tak teraz się przyglądam to zeschnięte resztki liści i ten młody liść też pokryte są takimi drobniutkimi brązowymi "kreseczkami", które można zdrapać paznokciem - czy to jest jakiś szkodnik (jaja) albo choroba, która mogła ją wykończyć?