W zeszłym roku M postanowił zrobić pigwówke, notabene, mój teść robi wspaniałą. Pielęgnow
ałam pigwowca, żeby miał jak najwięcej owoców, przycin
ałam, podlew
ałam, etc. Potem zebr
ałam owoce, obr
ałam, pokroi
łam (shit jakie twarde

), Mąż wrzucił do słoika, zasypał cukrem. Po tygodniu jak pósciła soki, dolał spirytus. Po
2 tygodniach już zaczął próbować

. Paskudna była, przecież to musi postać ze 2 miesiace

. Jemu smakowała

No wiec jak próbował to było jej coraz mniej, to kupował spiryt i dolewał

No i próbował czy się przegryzło. To była chyba najdroższa pigwówka na świecie
Powiedziałam, że po moim trupie będzie ja robił w tym roku, a piwgowiec chyba wyczuł pismo nosem, bo w tym roku miał
trzy kwiatki

A ja się na niego czaiłam, żeby go przyciąć gdyby chciał kwiynąć więcej
Tak więc
Aguniu, Ty mi tu o nalewce nie pisz
